Wynik tego meczu nie miał jakiegokolwiek znaczenia dla sytuacji w tabeli, jednak podopieczni Gudmundura Gudmundssona za wszelką cenę chcieli zrehabilitować się swoim kibicom, za fatalną postawę w drugiej rundzie mistrzostw świata. Mecz miał dodatkowy smaczek, bowiem Islandczycy pragnęli zrewanżować się Francuzom, za ostatnie dwie bolesne porażki w finale IO w Pekinie (2008) i w półfinale ME w Austrii (2010).
Worek z bramkami otworzył Vignir Svavarsson, kolejną bramkę dorzucił Alexander Petersson i po 4 minutach Islandia prowadziła 2:0. W 5 minucie na tablicy wyników było 3:1 na korzyść ekipy z "wyspy gejzerów". To jednak były miłe złego początki. Selekcjoner "Trójkolorowych" - Claude Onesta zastosował wyższą obronę, z którą poważne problemy mieli wicemistrzowie olimpijscy. Sześć bramek z rzędu bramek padło łupem Francuzów, i tak z 3:1 (5') na korzyść Islandii, szybko zrobiło się 7:3 (11') dla mistrzów świata. Szczypiorniści znad Sekwany swoją kilku bramkową przewagę utrzymywali do 20 minuty. Wtedy bowiem po trafieniu Arnora Atlasona zrobiło się tylko 12:10 na korzyść Francji. Ostatecznie jednak do szatni z przewagą 3 trafień schodzili Francuzi - 16:13.
Po zmianie stron przewaga Francuzów rosła systematycznie wraz z ubiegającym czasem. W 36. minucie na tablicy wyników było już 21:16. Do wypracowania bezpiecznej przewagi walnie przyczynił się jeden z najlepszych bramkarzy świata - Thierry Omeyer. Bramkarz grający na co dzień w niemieckim THW Kiel dał świetną zmianę, broniąc w całym meczu na 54 procentowej skuteczności! (7/13). Skrzętnie wykorzystali to jego koledzy z ataku. Na niespełna 20 minut przed zakończeniem meczu, aktualni mistrzowie olimpijscy, świata i Europy prowadzili różnicą 6 bramek - 24:18 (41'). Francuzi nie zwykli tracić takiej przewagi, a na parkiecie sytuacja już się nie zmieniła. Faworytom do końcowego triumfu w szwedzkim mundialu udało się utrzymać bezpieczną zaliczkę, a po końcowej syrenie oznaczającej koniec meczu, tablica wyników wskazywała wynik 34:28 na korzyść "Trójkolorowych".
Tym samym Francuzi awansowali do półfinału z pierwszej pozycji, a w walce o wielki finał stoczą bój z gospodarzem mistrzostw - Szwecją. Z kolei Islandia na otarcie łez musi się zadowolić pojedynkiem z Chorwacją o 5. miejsce. Pocieszeniem dla Islandczyków jest fakt, że mimo wtorkowej porażki mają zapewniony udział w olimpijskich kwalifikacjach.
Francja - Islandia 34:28 (16:13)
Francja: Karabatić 7, Barachet 6, Accambray 4, Fernandez 4, Abalo 3, Guigou 3, B. Gille 3, Honrubia 2, Sorhaindo 2.
Islandia: Petersson 6, Gunnarsson 5, Olafsson 3, Sigurdsson 3, Palmarsson 3, Svavarsson 3, Gudjonsson 2, Atlason 1, Sveinsson 1, Hallgrimsson 1.