Początkowe minuty meczu były lepsze w wykonaniu Francuzów, głównie za sprawą ich dobrze spisującej się obrony. Wynik spotkania otworzył w 3. minucie prawy rozgrywający szwedzkiej reprezentacji - Oscar Carlen. Po chwili błyskawiczna odpowiedź Francuzów, a konkretnie Michaela Giugou doprowadziła do remisu. W 10 minucie meczu na tablicy wyników był remis 4:4. Od tego momentu imponowała postawa Francuzów w defensywie. Podopieczni Clauda Onesty swą agresywną obroną skutecznie unieszkodliwili Szwedów, którzy nie potrafili zdobyć bramki przez ponad 6 minut! Widząc taką grę szwedzkiej drużyny - Staffan Olsson poprosił o czas (13'). Przerwa nie podziała jednak dobrze na reprezentację "Trzech Koron". Przypomniał bowiem o sobie Thierry Omeyer, jeden z najlepszych bramkarzy na świecie. Grający w przewadze Skandynawowie nie potrafili tego wykorzystać, a mistrzowie świata konsekwentnie powiększali przewagę. W 22 minucie na tablicy wyników było 10:7 dla "Trójkolorowych". Francuzi grali na zupełnym luzie, jakby kompletnie nie byli zestresowani stawką meczu - to tylko pokazuje ich siłę i pewność siebie. Do szatni szczypiorniści z nad Sekwany schodzili z trzybramkową przewagą - 15:12.
Drugą odsłonę w imponującym stylu rozpoczęli Francuzi. Obrońcy mistrzowskiego tytułu z zimną krwią i olimpijskim spokojem zwiększali przewagę, która w 43. minucie wynosiła już 6 bramek - 23:17. Na nią w dużej mierze zapracował obrotowy Bertrand Gille, który wyrósł w tym meczu na prawdziwego lidera w swoim zespole. Duet trenerski Staffan Olsson - Ola Lindgren poprosił o czas. Taka różnica bramkowa dzieląca oba zespoły wynikała ze skuteczności rzutowej drużyn. Francuzi na kwadrans przed zakończeniem meczu mieli wysoki 70-procentowy wskaźnik skuteczności rzuty. Podczas gdy Szwedzi jedynie 50 procent. Kiedy Michael Guigou po przerwie podwyższył na 24:17 wydawało się, że losy meczu są rozstrzygnięte. Nic bardziej mylnego. Szaleńczy zryw Szwedów zaowocował skutecznym pościgiem mistrzów świata. Nonszalancja Francuzów w ataku i poniekąd zlekceważenie przeciwnika doprowadziło do ogromnych emocji - 24:17 (44') - 25:22 (54'). Na losy meczu wpłynęła sytuacja z 58 minuty. Xaviera Baracheta bezpardonowo potraktował Oscar Carlen, który otrzymał dwuminutowe wykluczenie. "Trójkolorowi" nie zwykli marnować takich okazji. Trafienia Guigou i Jeroma Fernandeza pozbawiły Szwedów złudzeń o występie w wielkim finale. Po godzinie gry mistrzowie świata - Francuzi pokonali gospodarzy imprezy - Szwedów 29:26, zostając tym samym pierwszym finalistą XXII MŚ. MVP spotkania został wybrany Bertrand Gille.
Pomyśleć, że Francuzi do Szwecji udali się bez swoich dwóch podstawowych zawodników: Daniela Narcissa i Guillauma Gilla. To tylko pokazuje siłę francuskiej reprezentacji...
Francja - Szwecja 29:26 (15:12)
Francja: Giugou 8 (2), B. Gille 7, Karabatić 4, Accambray 3, Abalo 2, Fernandez 2, Barachet 2, Joli 1.
Szwecja: Du Rietz 5, Kallman 5, Carlen 5, Doder 3, Arrhenius 3, Ekberg 3 (1), Larholm 2.