Podopieczni Bogdana Kowalczyka jechali do Płocka jak na ścięcie - kilku zawodników nie przepracowało z zespołem pełnego okresu przygotowawczego, ledwie kilka dni przez wznowieniem ligowych rozgrywek do treningów wrócili Maciej Stęczniewski i Dymitro Zinczuk, a więc dwa z trzech - obok Wojciecha Zydronia - głównych filarów jesiennych sukcesów puławskiego zespołu. Jakby tego było mało, niezidentyfikowany wirus dopadł doświadczonego Pawła Sieczkę, a uraz uniemożliwił wstęp Arturowi Witkowskiemu, który przez większą część pierwszej rundy reżyserował grę Azotów.
Gospodarze od pierwszych minut przejęli inicjatywę - już w 5. minucie, po rzucie Backstroma ze skrzydła, prowadzili 5:2. Przyjezdni zdołali ich jeszcze dojść na 6:5, ale na więcej tego dnia ekipy Kowalczyka stać już jednak nie było. Podopieczni Larsa Walthera zaczęli bezlitośnie punktować przyjezdnych, opór stawiali jedynie Grzegorz Gowin i Michał Szyba. Na tradycyjnie wysokiej skuteczności grał Miszka, swoje rzucili Kavas i wspomniany Backstrom. Schodząc na przerwę gospodarze prowadzili już różnicą dziesięciu trafień, ostatecznie zwyciężając 34:21.
Nafciarze wygrali tej wiosny już po raz drugi, kilka dni wcześniej zdołali bowiem w ramach rozgrywek o Puchar Polski pokonać ambitny zespół z Gorzowa Wielkopolskiego. Ze znakomitej strony pokazał się Marcin Wichary, który był jednym z bohaterów drugiej części spotkania - doświadczony golkiper Wisły odbił sporo trudnych rzutów, dając się we znaki przede wszystkim Zydroniowi, który zagrał w sobotę na marnej (jak na skrzydłowego), 50-procentowej skuteczności. Znów fatalnie w ofensywie spisał się Mateusz Kus (0/3), ciężar gry skutecznie brał na siebie za to Michał Szyba.
Mecz z Wisłą to dla Azotów dopiero początek niezwykle trudnej serii - już za tydzień do Puław zawita bowiem mistrz Polski z Kielc, a następnie zespół Kowalczyka wybierze się do Olsztyna. Płocczan czekają z kolei spotkania łatwe i łatwiejsze (GSPR, Chrobry, Piotrkowianin, Nielba), a pierwszym poważnym testem dla zespołu Walthera będzie najpewniej dopiero Final Four Pucharu Polski (do którego zakwalifikują się niechybnie), w którym po raz kolejny spróbują przerwać triumfalny marsz kieleckiego hegemona.
Orlen Wisła Płock - Azoty Puławy 34:21 (21:11)
Wisła: Wichary, Seier - Backstrom 6, Miszka 8, Paluch 1, Wiśniewski, Kwiatkowski 2, Jędrzejewski, Kuzelev 2, Chrapkowski, Samdahl 6, Kuptel, Kavas 3, Dobelsek 1, Zołoteńko 5, Twardo.
Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski - Sieczkowski, Płaczkowski, Afanasjev 2, Zydroń 5, Kus, Grzelak, Gowin 4, Zinczuk 1, Pomiankiewicz, Siemionov 1, Szyba 8, Kowalik.