Chwilę po meczu pucharowym MMTS z Vive Kielce można by było "w ciemno" wskazać faworyta - byliby nim przyjezdni. Trapiony kontuzjami zespół Zbigniewa Markuszewskiego, który uległ mistrzowi Polski 23:38, wystąpił bez Roberta Orzechowskiego, Dmitrija Marhuna, Antoniego Łangowskiego oraz Marcina Markuszewskiego. W trakcie meczu dodatkowo urazów doznali Michał Adamuszek i Przemysław Rosiak. Tak fatalna sytuacja kadrowa znacznie utrudniłaby kwidzynianom walkę z 6. drużyną ligi. W środku tygodnia do składu dołączyli jednak Kamil Krieger i Damian Kostrzewa (obaj wypożyczeni z Vive), co pozwala wierzyć w wyrównany przebieg widowiska. - Kwidzyn to dla nas zawsze trudny teren, szczególnie, że w tym tygodniu wzmocnił się dwoma zawodnikami - Kriegerem i Kostrzewą. Po meczu z Kielcami wszystkie ptaszki ćwierkały, że mamy duże szanse, aby tam wygrać. Upatrywaliśmy swoich szans w osłabieniu całej drugiej linii, jednak wspomniane dwa transfery pomieszały nam szyki - przyznał przed sobotnim spotkaniem Marcin Malewski, kapitan Warmii Olsztyn.
Według olsztyńskiego skrzydłowego, w takiej sytuacji faworytem są kwidzynianie: - Grają u siebie, z związku z czym mają większe szanse na wygraną. Warto wspomnieć, że Warmiacy jeszcze nigdy nie zdobyli kompletu punktów na parkiecie rywala. - Mimo wszystko jedziemy po dwa punkty. Ostatnie dwa treningi przygotowywaliśmy się pod MMTS, chcemy ich zaskoczyć dobrą grą w obronie. W drużynie wszyscy są zdrowi, jedzie 15 zawodników. Oby nie przydarzyła nam się żadna kontuzja.