Mateusz Kus: Wszystko w naszej grze funkcjonowało jak należy
Odrobiny szczęścia zabrakło szczypiornistom puławskich Azotów, by przerwać zwycięski marsz Vive Targów Kielce po krajowym podwórku. Podopieczni Bogdana Kowalczyka ulegli we własnej hali mistrzom Polski 31:33.
Kamil Kołsut
- Robimy wszystko, żeby utrzeć im nosa - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl obrotowy Azotów, Mateusz Kus. Puławianie w tym sezonie mierzyli się już z Vive dwukrotnie - w Kielcach ulegli mistrzom Polski 23:27, a po ostatnim gwizdku oberwało się arbitrom. W Pucharze Polski podopieczni Bogdana Wenty zwyciężyli 26:18, wysoką przewagę budując dopiero w drugiej części meczu. - Może w play-off w końcu się uda - uśmiecha się Kus. - Byliśmy bardzo blisko i mam nadzieję, że następny mecz z Vive będzie już na naszą korzyść.
Na wynik sobotniego starcia wpływ miała nie tyle przeciętna postawa kielczan w defensywie, co przede wszystkim znakomita gra gospodarzy. - Dobrze funkcjonowały wszystkie elementy gry - zaznacza Kus. - Była solidna obrona, dobrze prezentował się Piotrek Wyszomirski, w ataku chłopcy też spisali się znakomicie. We wcześniejszych meczach bywało tak, że jak graliśmy dobrze w defensywie, to pod bramką rywali było słabiej. Z kolei gdy graliśmy nieźle z przodu, to obrona nie funkcjonowała tak, jak należy. W meczu z Vive wreszcie wszystko udało się zgrać tak, by zadziałało w tym samym czasie - uśmiecha się.