Kalendarz gier PGNiG Ekstraligi Kobiet oraz rozstawienie w fazie play-off spowodowało, że oba zespoły spotkały się w ostatniej kolejce fazy zasadniczej i miały zmierzyć się w walce o miejsce w czołowej czwórce. Faworytkami tych pojedynków były mistrzynie Polski co potwierdziły, wygrywając tydzień wcześniej. Podopieczne Roberta Nowakowskiego nie miały jednak zamiaru łatwo się poddawać i pomimo wielu kłopotów kadrowych chciały sprawić w Lublinie niespodziankę. W ekipie gospodyń także zresztą nie brakowało problemów, bowiem do kontuzjowanej Sabiny Włodek dołączyła Kristina Repelewska. Pytaniem było więc jak oba zespoły poradzą sobie bez swoich liderek.
Początek spotkania zdecydowanie należał do gospodyń, które bardzo szybko objęły kilkubramkowe prowadzenie. Bardzo dobrze w ataku spisywała się Alesia Mihdaliova, wspierana przez Izabelę Puchacz oraz Monikę Marzec. W ekipie z Piotrkowa Trybunalskiego znakomite zawody rozgrywała natomiast Aleksandra Mielczewska, która nie tylko sama zdobywała bramki, ale również wypracowywała sytuacje koleżankom. W pojedynkę nie była jednak w stanie przeciwstawić się rozpędzonym lubliniankom. Nie dziwi więc, że w 11 minucie lublinianki prowadziły 7:3. Trzy kolejne bramki zdobyły niespodziewanie piotrkowianki, które powoli nabierały coraz większej pewności w grze. Nie przekładało się to jednak na korzystny wynik, bowiem na 3 minuty przed końcem gospodynie wygrywały 15:13 i chyba nikt w hali Globus nie spodziewał się kataklizmu jaki nastąpił w końcówce pierwszej połowy. Znakomite interwencje Beaty Kowalczyk oraz proste błędy gospodyń spowodowały, że przegrywały one 15:17.
Przerwa nie zaszkodziła rozpędzonym piotrkowiankom, które po zmianie stron bardzo szybko powiększyły przewagę do pięciu trafień (22:17 w 38 minucie). To musiało wywołać reakcję Edwarda Jankowskiego, który poprosił o czas. Jego uwagi podziałały bowiem lublinianki za sprawą Małgorzaty Majerek, Katarzyny Wojdat oraz Izabeli Puchacz zmniejszyły stratę do dwóch bramek (20:22). Taka różnica utrzymywała się przez większość drugiej połowy. W ostatnich 10 minutach mistrzynie Polski, którym w oczy zajrzało widmo porażki zaczęły wreszcie lepiej grać w obronie, blokując kolejne rzuty zawodniczek gości. Niestety dla nich w bramce Piotrcovii dobrze i szczęśliwie broniła Beata Kowalczyk, jednak prawdziwą bohaterką w końcówce spotkania stała się Anna Szafnicka, która była autorką trzech ostatnich trafień w ekipie gości. Ostatecznie szósta drużyna sezonu zasadniczego wygrała 29:28 i sensacja w Lublinie stała się faktem. Teraz, by nie odpaść z walki o medale, SPR musi wygrać w Piotrkowie o co na pewno nie będzie łatwo.
Niedzielne spotkanie pokazało, że pomimo wielu osłabień piotrkowianki dysponują dużym potencjałem. Zawodniczki, które nie miały wcześniej szansy na dłuższe pokazanie się na parkiecie, wobec kontuzji koleżanek, wykorzystują swoją szansę, pokazując, że potrafią wziąć ciężar gry na swoje barki. Pytaniem pozostaje jednak czy ich forma jest na tyle stabilna żeby potrafiły zagrać dwa równie dobre spotkania jedno po drugim. Kłopotem Piotrcovii może być też krótka ławka rezerwowych, która w rewanżu może mieć decydujące znaczenie. W sobotę Edward Jankowski będzie miał już bowiem do dyspozycji Kristinę Repelewską, co znacznie poszerzy mu możliwość manewrowania składem. Czy to wystarczy na przedłużenie szans na awans do półfinału? Jedno jest pewne. SPR stać na zwycięstwo na wyjeździe. Musi się jednak wspiąć na wyżyny swoich możliwości by wrócić na trzeci mecz do własnej hali.
SPR AZS Pol Lublin - Piotrcovia Piotrków Trybunalski 28:29 (15:17)
SPR: Jurkowska, Baranowska - Puchacz 6/4, Mihdaliova 6, Wilczek 4, Majerek 3, Danielczuk 2, Marzec 2, Wojdat 2, Wojtas 2, Kucińska 1, Skrzyniarz.
Kary: 6 min.
Karne: 4/5.
Wyróżnienie: Alesia Mihdaliova.
Trener: Edward Jankowski.
Piotrcovia: Kowalczyk, Skura - Wypych 7/1, Mielczewska 6, Szafnicka 5, Gleń 5, Rol 4, Dąbrowska 2, Mijas, Podrygała, Kopertowska.
Kary: 4 min.
Karne: 1/1.
Wyróżnienie: Aleksandra Mielczewska.
Trener: Robert Nowakowski.
Sędziowali: Michał Kopiec (Siemianowice Śląskie) i Marcin Zubek (Bytom).
Widzów: ok. 400.