Chciałbym jeszcze zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej - rozmowa z Łukaszem Stodtko, rozgrywającym NMC Powen Zabrze

Rozgrywający Łukasz Stodtko do składu NMC Powen Zabrze dołączył przed rozpoczęciem bieżącego sezonu, aby wraz z zabrzańską ekipą powalczyć o ponowny awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Rosły szczypiornista na dobre zagościł w wyjściowej siódemce zabrzan, a jego drużyna pewnie zmierza do osiągnięcia celu, jakim jest awans do PGNiG SuperLigi.

Alicja Chrabańska: W porównaniu do pierwszej rundy w tej nie błyszczycie na parkiecie. Można mówić o spadku formy NMC Powen?

Łukasz Stodtko: Nie gramy teraz tego do czego przyzwyczailiśmy kibiców w pierwszej rundzie. Wszyscy chcielibyśmy wygrywać mecze 10-15 bramkami i żeby nasza gra była piękna. Ale niestety w sporcie tak nie jest. Pechowo przegraliśmy w Bochni, tylko jedną bramką wygraliśmy w Łodzi, trzema w Przemyślu… Najważniejsze jest jednak to, że zdobywamy punkty. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie już w dobrym kierunku i powrócimy do naszej dyspozycji z początku sezonu.

A czy ta porażka i wygrane niewielką ilością bramek mecze nie zmniejszyły waszej pewności siebie?

Wciąż najważniejszym celem jest awans do PGNiG SuperLigi. Do tej pory miażdżyliśmy rywali, teraz jest trochę inaczej. Pozostała wiara we własne umiejętności i optymizm, ale też pewne wnioski z porażki. Musimy grać dobrze, brnąć do przodu, a nie zamartwiać się i roztrząsać, dlaczego zagraliśmy tak, a nie inaczej. Trzeba wierzyć w siebie oraz zespół i wygrywać, a nie wciąż myśleć o tym, że nie wyszedł nam jeden mecz.

Patrząc realnie czy jest ktoś bądź coś to może wam przeszkodzić w awansie do PGNiG SuperLigi?

Zawsze jest ryzyko. Żaden zespół nie położy się na parkiecie, bo gra przeciwko NMC Powen. Ostatnie mecze pokazały, że różne zespoły potrafią z nami nawiązać walkę. Ale my nadal pracujemy i chcemy odbić się od ostatnich słabszych występów i pokazać, że potrafimy grać tę śląską piłkę ręczną. Warto powrócić do tego co było w pierwszej rundzie, przez którą przeszliśmy jak walec.

Niedawno przegraliście znacznie sparing w Kielcach. Pojawiły się opinie, że na porażka pokazała wam wasze miejsce w szeregu…

Vive Targi to ciężki rywal, nawet bez zawodników, którzy uczestniczyli w zgrupowaniach swoich kadr narodowych. Kielczanie niejednemu zespołowi pokazali i jeszcze pokażą jaką są potęgą. Fakt, może zbyt wysoko przegraliśmy ten sparing. Nie wiem dlaczego tak jest. A czy pokazali nam nasze miejsce? Pokazali nam, że są mistrzami kraju i mają aspiracje w Lidze Mistrzów.

Sparing w Kielcach to nie jedyny mecz, który rozegraliście z zespołem z wyższej klasy rozgrywkowej w bieżącym sezonie. Czy po tych spotkaniach można stwierdzić, że jesteście już zespołem na miarę PGNiG SuperLigi czy czegoś jeszcze brakuje?

Wciąż trzeba poprawiać jakość gry i zgrywać zespół. Podczas styczniowego turnieju pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z zespołami z wyższej klasy rozgrywkowej i się ich nie boimy. Z kolei Vive Targi pokazało nam, i nie tylko nam, swoją dominację. Trzeba podnosić swoje umiejętności przez cały czas, ale nad tym pracujemy na treningach.

Przed sezonem powiedziałeś, że decyzja o dołączeniu do NMC Powen jest dobra decyzją. Czy po tych kilku miesiącach zweryfikowałeś swoje zdanie w jakiś sposób?

Świetnie czuję się w Zabrzu. W zespole są fajni zawodnicy, wszystko jest dobrze, atmosfera jest wspaniała. Te ostatnie mecze dały nam co prawda trochę do myślenia. Jednak nie wpłynęło to na dobrą atmosferę w szatni. W drużynie czuję się bardzo dobrze.

Do końca sezonu 2010/2011 już tylko sześć meczów. Część zawodników przedłużyła kontrakt z zabrzańskim klubem. Jakie są Twoje plany na przyszły sezon?

Wiele zależy od prezesa klubu. I to on ustali kto znajdzie się w składzie. Zobaczymy jak się potoczy życie i jaka będzie jego decyzja co do mojej obecności w NMC Powen.

Jeśli dostaniesz ofertę pozostania w Zabrzu skorzystasz z niej?

Oczywiście, że tak. Wspomniałem, że czuję się tutaj dobrze. Sądzę, że zespół awansuje do PGNiG SuperLigi, a ja chciałbym jeszcze zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej. A jak będzie pokaże czas…

Komentarze (0)