Paweł Noch: Brakowało argumentów w ataku pozycyjnym

Jurand Ciechanów zwyciężając po raz 17. w sezonie, zapewnił sobie awans na najwyższy szczebel rozgrywek ligowych w Polsce. - W ataku grało nam się strasznie ciężko - przyznał po sobotnim zwycięstwie opiekun ciechanowskiego zespołu.

- Był to mecz walki, mnóstwo kar. Brakowało nam argumentów w ataku pozycyjnym. W 16. minucie wyleciał z boiska Michał Prątnicki i w ataku grało nam się strasznie ciężko. Dopiero w drugiej połowie zdobyliśmy kilka łatwych bramek z kontrataków, co myślę zadecydowało o takim wyniku - podsumował Paweł Noch.

Od początku spotkania, gra obu zespołom się nie kleiła. Składnych akcji było jak na lekarstwo, a liczne błędy techniczne z obu stron spowodowały, że rywalizacja nie była przyjemna dla oka. - Myślę, że to wynikło z nerwowości. Obie drużyny podeszły do tego spotkania bardzo prestiżowo. Jakby nie patrzeć, spotkały się zespoły z góry tabeli i winiłbym nasze błędy, jak i przeciwnika tym, że było to bardzo nerwowe spotkanie. Tak naprawdę było niewiele akcji. Więcej oglądaliśmy dobrej gry w obronie, niż efektownych akcji w ataku pozycyjnym.

Ciechanowianie pomimo braków kadrowych, stawili czoła wyzwaniu i odnotowali przekonujące zwycięstwo. - My tak naprawdę całą drugą rundę gramy z krótką ławką, ponieważ odszedł od nas Bartek Starzyński i tych rozgrywających było bardzo mało, bodajże czterech. Kontuzji doznał Piotrek Kraszewski, wylecieli Konrad Rurarz i Rafał Grzybowski, a w pierwszej rundzie wypadł ze składu nasz filar obrony Kuba Bonisławski. Całą rundę gramy w uszczuplonym składzie, ale ambicją, wolą walki i grą w obronie można w naszej dyscyplinie wiele zrobić.

Przed szczypiornistami z Ciechanowa ostatnia prosta, długiej i wyboistej drogi do PGNiG SuperLigi. - Na razie musimy dograć ligę. Natomiast w kwestii działaczy są już sprawy finansowe i organizacyjne. Wzmocnienia kadrowe zależą od środków, jakimi będziemy dysponowali.

Komentarze (0)