Po upadku wrocławskiego klubu 24-letni wówczas Haczkiewicz dość niespodziewanie podjął decyzję o zakończeniu sportowej kariery. Młody zawodnik pomimo ofert z Miedzi Legnica oraz Chrobrego Głogów postawił na naukę, która miała wiązać się z jego przyszłą pracą w rodzinnym biznesie. W rozmowie z naszym portalem "Haku" mówił: - To była trudna decyzja, to nie jest tak jak strzelić palcami. Piłka ręczna była bardzo ważną częścią mojego życia. Teraz muszę się go właściwie uczyć na nowo. Czeka mnie ciężki okres.
Jak pokazały kolejne miesiące, zawodnik nie wytrzymał jednak zbyt długo bez szczypiorniaka i po namowach szkoleniowca ŚKPR Świdnicy, Krzysztofa Mistaka, zdecydował się pomóc drużynie z województwa dolnośląskiego w walce o awans do pierwszej ligi. Co prawda "Haku" wystąpił w zaledwie sześciu spotkaniach, w tym inaugurującym sezon pojedynku z Arotem Astromal Leszno oraz barażach, ale okazał się niezwykle wartościowym graczem defensywy. Nic więc dziwnego, że o jego zatrudnienie stara się obecnie aspirująca do gry w PGNiG Superlidze drużyna Gwardii Opole.
Włodarze Gwardzistów zachęcają Haczkiewicza do przenosin do Opola, gdzie mógłby swobodnie połączyć naukę na uczelni z grą na pierwszoligowych parkietach. Według serwisu nto.pl, transfer ten jest już bliski finalizacji, jednak działacze ŚKPR Świdnicy będą starali się utrzymać obrotowego w swoim klubie. Jeśli Haczkiewicz podpisze kontrakt w Opolu, będzie drugim po Łukaszu Romatowskim tegorocznym wzmocnieniem kadry Gwardii.
Na parkietach Ekstraklasy, 25-letni Haczkiewicz rozegrał w barwach Śląska 24 spotkania, w których zdobył 50 bramek