Czuję wielki głód gry - rozmowa z Bartoszem Świeradem, rozgrywającym Nielby Wągrowiec

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Miniony sezon w wykonaniu Bartosza Świerada nie należał do zbyt udanych. Marcowa kontuzja kostki wyeliminowała wągrowieckiego rozgrywającego z dalszej gry. Czy nadchodzący sezon należeć będzie wreszcie do niego? Czas pokaże... Być może nowy konkurent na środku rozegrania - Paweł Niewrzawa, pozwoli wznieść się na wyższy poziom sportowy.

Piotr Werda: Jak spędziłeś okres urlopowy?

Bartosz Świerad: Wakacje zleciały mi niestety bardzo szybko. Starałem się jednak spędzić je aktywnie, tak, aby łatwiej wejść w okres przygotowawczy. Wypoczywałem więc z rodziną i znajomymi w Płocku i pobliskich okolicach. Odwiedziłem też siostrę w Norwegii. Oprócz tego byłem z Kubą Płócienniczakiem oraz naszymi dziewczynami w Grecji.

Mam nadzieję, że tam, gdzie wypoczywaliście nie było manifestacji ludności?

- W miejscowościach typowo turystycznych panował na szczęście spokój. Było bardzo przyjemnie.

W marcu dość pechowo nabawiłeś się kontuzji. Przypomnij okoliczności jej powstania.

- Podczas jednego z treningów niefortunnie spadłem koledze z zespołu na nogę. Skręciłem dość mocno kostkę. Uszkodziłem wiązadła w tym miejscu. Przeszedłem skomplikowaną operację. Moja przerwa w treningach przeciągnęła się niestety do końca sezonu ligowego.

Czy po urazie pozostał jakiś ślad?

- Zakończyłem już rehabilitację. Jestem w pełni sprawny. Z pełnymi obciążeniami przystąpiłem wraz z kolegami z zespołu do okresu przygotowawczego. Czuję wielki głód gry. Nie będzie więc przeciwwskazań, abym wystąpił podczas wrześniowego meczu z Jurandem Ciechanów.

Po przyjściu do zespołu Pawła Niewrzawy Nielba posiadać będzie trzech zawodników na środku rozegrania. Nie boisz się konkurencji?

- Cieszę się z nowego współzawodnictwa. Nie miałem jednak okazji poznać Pawła Niewrzawy. Grał przecież w SMS Gdańsk, który jest w innej klasie rozgrywkowej niż my. Dla Dawida Przysieka oraz dla mnie nowy konkurent będzie kolejnym motorem napędowym do dalszej pracy. Dla dobra zespołu ważne jest, aby w składzie było 2-3 zawodników, którzy walczą o swoją pozycję. Brak rywalizacji raczej nie wychodzi graczom na dobre.

Czego życzyłbyś sobie w kolejnym sezonie?

- Pragnąłbym, aby mnie oraz kolegów z zespołu szerokim łukiem omijały kontuzje. Chciałbym też powrócić do swojej optymalnej formy. Zarządowi, zawodnikom oraz wągrowieckim kibicom życzę, aby kolejny sezon ligowy nie był tak skomplikowany, jak ten miniony.

Cieszy fakt, iż z przerwy urlopowej wszyscy zawodnicy powrócili bez kontuzji. Czy nie sądzisz, że przy Pawle Galusie - trenerze, którego gracze dobrze znają, a przy tym w pełni akceptują, jest szansa na stabilizację?

- Tak sądzę. Z trenerem Galusem świetnie się rozumiemy. Atmosfera na treningach jest typowo sportowa. Skupiamy się tylko i wyłącznie na pracy. Nie ma żadnych nieporozumień na linii zawodnik - szkoleniowiec. To powinno popchnąć naszą formę do przodu. Jeżeli nie będzie żadnych kontuzji, to powinniśmy osiągnąć lepszy wynik niż w poprzednim sezonie.

Czy nie uważasz, że początek sezonu może być dla Nielby tak samo trudny, jak w ubiegłym roku? Na początek zmierzycie się z Jurandem w Ciechanowie. Potem czeka was niezwykle wymagająca przeprawa z Orlen Wisłą Płock oraz Vive Targami Kielce.

- Na pewno przed nami ciężki bój z tymi trzema zespołami. Mieliśmy już okazję poznać siłę rażenia Wisły oraz Vive. Jeśli chodzi o Juranda Ciechanów, to zmierzymy się z nim w meczu sparingowym podczas sierpniowego turnieju w Kwidzynie. Żadna ze stron nie odkryje tam do końca swoich kart. Zarówno Jurand, jak i my nie potraktujemy spotkań kontrolnych jak starć ligowych. Będzie to raczej wzajemne badanie, sprawdzenie swoich możliwości. Turniej da nam jednak jakiś pogląd co do możliwości rywala.

Juranda należy się więc obawiać?

- Jak każdy beniaminek jest nieprzewidywalny. Tym bardziej w swoim pierwszym meczu będą grać z wielką euforią. Wystąpią przecież w upragnionej Superlidze. Jeżeli taki zespół jak Jurand złapie wiatr w żagle, to każdemu może być ciężko w Ciechanowie.

Jak minął dotychczasowy okres przygotowawczy?

- Pierwsze trzy dni pozwoliły przygotować się do cięższych treningów. Był to czas, aby spokojnie rozruszać zastałe mięśnie i stawy. Teraz weszliśmy w normalny cykl startowy. Trenujemy dwa razy dziennie po około dwie godziny.

Źródło artykułu: