Meczu nie oddamy bez walki - rozmowa z Bartoszem Świeradem, zawodnikiem Nielby Wągrowiec

Po okresie kontuzji na parkiet powrócił Bartosz Świerad. Rozgrywający Nielby Wągrowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl mówi m.in. o swojej dyspozycji, nieudanym meczu z Jurandem Ciechanów oraz zbliżającym się pojedynku z Vive Targami Kielce.

Piotr Werda: Mecz z Jurandem Ciechanów był twoim pierwszym występem po kontuzji. Czy odczuwasz jeszcze jakieś dolegliwości związane z niedawnym urazem ścięgna Achillesa?

Bartosz Świerad: Pod względem fizycznym czułem się bardzo dobrze i komfortowo na boisku. Nie odczuwam już żadnych dolegliwości po urazie. Można powiedzieć, że pod tym względem zapomniałem o kontuzji. Natomiast przerwa w treningach, jaką miałem w związku z nią, spowodowała, że nie czułem się do końca pewny i ograny, tak, jak to jest wciągu trwającego sezonu.

Niedzielny mecz w Ciechanowie możesz zaliczyć do udanych. Pomimo tego nie udało się wam pokonać Juranda.

- Myślę, że mój występ nie był za dobry. Popełniłem kilka błędów, mogłem dać z siebie jeszcze więcej. Uważam, że powinniśmy się skupić na występie całej drużyny.

Co przez to rozumiesz?

- Jako zespół po prostu nie zafunkcjonowaliśmy tak, jak powinniśmy. Rozliczanie poszczególnych zawodników nic nie da. Należy teraz wspólnie się zebrać i wyciągnąć wnioski. Nie zagraliśmy na swoim poziomie.

Uważasz, że mecz ten był dla was do wygrania?

- Oczywiście. Zwycięstwo było w naszym zasięgu bez żadnych problemów. Proste błędy, przestoje i nieodpowiedzialne zachowanie całej drużyny spowodowały, że grając na wyjeździe u beniaminka, wystarczyły w drugiej połowie dwie, trzy akcje, by przegrać te zawody.

Wraz z Przemysławem Krajewskim w pierwszym meczu ligowym zaliczyliście po sześć trafień. Czy chciałbyś w kolejnych spotkaniach utrzymać czy nawet podwyższyć swoją skuteczność?

- Liczba zdobytych bramek nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Wolałbym nie zdobyć żadnej bramki, byleby tylko Nielba wyjechała z Ciechanowa z dwoma punktami. To by mnie najbardziej ucieszyło.

W ubiegłym sezonie bolączką Nielby były mecze wyjazdowe. Czy sądzisz, że nadal nie potraficie grać na obcym parkiecie?

- Można powiedzieć, że sytuacja się powtarza. Zamiast uszanować dwie bramki przewagi, zagrać spokojnie - bramka za bramkę lub powiększyć jeszcze przewagę kontrolując spotkanie, my się niepotrzebnie grzejemy, oddajemy dwa, trzy rzuty, z czego powstają kontry i już jest remis... Nie potrafimy utrzymać przewagi, którą całym zespołem ciężko sobie wypracowujemy. Sytuacji na odskoczenie od przeciwnika w meczu z Jurandem było wiele. Kilka razy drużyna z Ciechanowa była bezradna. Wtedy odchodziliśmy na dwie bramki, po czym znów łapał nas przestój lub jakiś prosty błąd powodował, że rywale nas dochodzili. W tym spotkaniu posiadaliśmy przewagę, która była widoczna na boisku oraz z trybun. Uważam, że byliśmy silniejszy zespołem. Natomiast nie potrafiliśmy utrzymać tego do końca.

W sobotę podejmować będziecie wicemistrzów Polski. Z jakim nastawieniem przystąpisz do meczu z Vive Targami Kielce?

- Przede wszystkim walki. Z pewnością przyjeżdża zespół bardzo silny. Będę zmotywowany jak przed każdym innym spotkaniem. Natomiast na pewno się nie położymy. Będziemy walczyć do upadłego, będziemy chcieli pokazać charakter, wolę walki. Musimy przeciwstawić się zespołowi, który tak, jak Orlen Wisła, jest potentatem krajowym i na naszym "podwórku" nie ma sobie równych. Nam pozostaje dać z siebie wszystko, walczyć i zostawić serce na parkiecie. Meczu nie oddamy bez walki.

Źródło artykułu: