Piotr Werda: W minioną niedzielę powtórzyła się sytuacja z początku ubiegłego sezonu. Wtedy to przegraliście na obcym terenie ze Stalą Mielec. Teraz znów rozpoczynacie rozgrywki ligowe od wyjazdowej porażki z beniaminkiem. W ubiegłym sezonie w spotkaniach rozgrywanych poza wągrowiecką halą OSIR-u, drużyna prezentowała się bardzo słabo. Co z tymi wyjazdami?
Paweł Galus: Nie umiemy walczyć na wyjazdach. Zamiast grać spokojnie i rozważnie, prezentujemy nerwową, chaotyczną, niecierpliwą i szarpaną piłkę ręczną. To się znów potwierdziło, bowiem kolejny sezon rozpoczynamy od przegranej na obcym terenie. W poprzednim sezonie ilość zwycięstw poza Wągrowcem, które zanotowaliśmy, można zliczyć na palcach jednej ręki.
Jakie inne czynniki przyczyniły się do porażki w Ciechanowie?
- W spotkaniu z Jurandem mieliśmy kilka niewykorzystanych sytuacji stuprocentowych. Miały one na pewno duży wpływ na naszą porażkę. Ponadto, gdybyśmy w 25. minucie meczu, kiedy prowadziliśmy 12:10, zdobyli jeszcze 2 bramki, to być może złamalibyśmy przeciwnika. Było jednak inaczej. To Jurand zdobył 3 bramki uzyskując 1- bramkowe prowadzenie do przerwy. Do sędziów nie możemy mieć pretensji. To my jesteśmy winni przegranej.
Kto się wyróżnił, a do kogo należy mieć pretensję po przegranym meczu z beniaminkiem?
- Bartosz Świerad, pomimo tego, że występował częściowo na prawym rozegraniu, a częściowo na swojej pozycji, czyli na środku, rozegrał bardzo dobre zawody. Z pewnością się wyróżnił. Z dobrej strony pokazał się także Przemysław Krajewski, który tak, jak Bartek zdobył sześć bramek - wszystkie po przerwie. Przemek zaczął grę bardzo nerwowo, gdyż chciał podwójnie się pokazać na swoim terenie. W drugiej połowie był już sobą. Ogólnie, pretensji nie można mieć do nikogo, ponieważ zespół chciał grać, walczył o każdą piłkę. Nerwy oraz brak konsekwencji w grze zaważyły o przegranej.
Dlaczego w pierwszej kolejce nie zagrał Andriej Wachnowicz
- Był z nami w Ciechanowie, ale siedział na trybunach jako kibic. Nie są jeszcze załatwione wszystkie formalności związane z jego osobą. Nie wiem, czy będzie mógł już zagrać w meczu z Vive.
Przed Nielbą dwie arcytrudne kolejki - z Orlen Wisłą Płock na wyjeździe, a wcześniej u siebie z Vive Targami Kielce. Jaką strategię na te dwa mecze zastosujecie?
- Z pewnością się nie poddamy. Będziemy musieli powalczyć. To, ile nam się uda ugrać z tak dobrym przeciwnikiem, będzie naszym plusem. Wiemy, że zarówno Vive Targi Kielce, jak również Orlen Wisła Płock są uczestnikami Ligi Mistrzów. Wyjdziemy najsilniejszym składem, jaki posiadamy. Będziemy się starali zagrać ambitnie, będziemy walczyć o każdą piłkę. Wielkie niespodzianki się zdarzają, być może uda nam się w tych spotkaniach coś ugrać. Na pewno nie pojawimy się na parkiecie ze spuszczoną głową, bo gramy z silnym zespołem.
Norbert Witkowski w trakcie kontuzji Marka Kubiszewskiego wypełnił lukę w wągrowieckiej bramce. Jak oceniasz postawę młodego bramkarza w trakcie treningów oraz spotkań sparingowych?
- Zrobił bardzo duże postępy. Można powiedzieć, że dojrzewa boiskowo. Kiedy w ubiegłym sezonie zaczął z nami trenować, był bardzo nerwowy. Teraz, w niektórych sparingach zaprezentował się bardzo przyzwoicie i fragmentami nie było widać, że jest to zawodnik z juniorów. Były takie fragmenty, w których Norbert zaprezentował się lepiej od Adriana Konczewskiego. Z pewnością jest jeszcze przed nim wiele pracy i nauki, jednak ma dużą szansę na występy w ekstraklasie. Jest alternatywą w przypadku niedyspozycji któregoś z naszych bramkarzy. Być może będzie taki mecz, w którym wystąpimy z trzema bramkarzami.
A co z resztą młodych zawodników Nielby?
- W spotkaniu z Jurandem wszedł na chwilę Dariusz Widziński, który zastąpił Aloszę Szyczkowa. Nie miał jednak okazji do zdobycia bramki. Natomiast Bartosz Biniewski i Dawid Pietrzkiewicz nie znaleźli się w składzie. Ogólnie można powiedzieć, że młodzi zawodnicy Nielby się starają. Trenują z seniorami, walczą jak równy z równym i czekają na swoją kolej. Na pewno każdy z nich ma szansę w przyszłości wystąpić w ekstraklasie. Czas pokaże, kiedy to nastąpi.