Choć kieleccy kibice spodziewali się zwycięstwa w tym meczu, niewielu chyba przewidziało, że podopiecznym Bogdana Wenty wygrana przyjdzie tak łatwo. Personalnie drużyna Zagłębia Lubin prezentuje się bowiem całkiem przyzwoicie, ale jak powiedział tuż po zakończeniu spotkania trener Jacek Będzikowski: - Jeśli zespół od początku przestraszy się rywala, to nie może wygrać meczu. I tak też wyglądali szczypiorniści z Dolnego Śląska w kieleckiej Hali Legionów. Lubinianie sprawiali wrażenie wystraszonych, bez pomysłu na grę i wiary w zwycięstwo.
Już na początku spotkania Miedziowym mocno dał się we znaki były kolego z drużyny Bartłomiej Tomczak, który bezlitośnie wykorzystywał wszystkie nadarzające się okazje do zdobycia bramki. Kielczanie w pierwszej połowie doskonale radzili sobie w obronie, przechwytując piłki i wyprowadzając szybkie kontrataki. Ten element okazał się zresztą ich największym atutem w całym meczu. Formacją obronną kielczan skutecznie kierował Słoweniec Uros Zorman. W efekcie goście swoją pierwszą bramkę zdobyli dopiero w 7 minucie. Kielczanie mieli wówczas na koncie już 5 trafień. Oprócz "Kopary" w ataku brylował niezawodny Rastko Stojković. To właśnie ci dwaj zawodnicy byli autorami pierwszych 7 bramek dla kielczan. W 9 minucie przy stanie 7:1 o czas poprosił trener lubinian, ale nie zmieniło to obrazu gry. Zagłębie było bezradne w ataku, oddając lekkie i sygnalizowane rzuty, które nie mogły zrobić krzywdy Sławomirowi Szmalowi. Po kwadransie meczu wicemistrzowie Polski prowadzili już 14:3 i całkowicie odebrali chęć do gry lubinianom. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 26:9.
W drugich 30 minutach trener Bogdan Wenta zdecydował się na zmiany. Na parkiecie pojawili się m.in. Marcus Cleverly, Mateusz Jachlewski, Patryk Kuchczyński i Mateusz Przybylski. To właśnie ten ostatni zawodnik otworzył wynik drugiej połowy. W szeregach Vive nastąpiło jednak wyraźne rozluźnienie, co pozwoliło gościom zniwelować część strat. Kielczanie nadal grali skutecznie w ataku, ale momentami zapominali o obronie. Zaliczka z pierwszej połowy była jednak na tyle wysoka, że Zagłębie nie było w stanie ani przez moment zagrozić gospodarzom. Ostatecznie Vive pokonało Zagłębie Lubin 44:26. Najskuteczniejszy w kieleckiej ekipie okazał się zdobywca 11 bramek Rastko Stojković. W zespole gości najwięcej bramek rzucił były zawodnik Vive Michał Stankiewicz (5 bramek).
Vive Targi Kielce - Zagłębie Lubin 44:26 (26:9)
Vive: Szmal, Cleverly - Grabarczyk 1, Tomczak 4 (1), Jurecki 2, Tkaczyk 6, Zaremba 3, Olafsson 4, Kuchczyński 1, Jurasik 2, Jachlewski 2, Stojković 11 (4), Przybylski 3, Buntić 2, Zarman 1, Rosiński 2.
Kary: 6 minut
Karne: 5/6
Zagłębie: Świrkula, Malcher - Orzłowski, Stankiewicz 5, Gumiński 1, Rosiek, Motylewski, Kuzdeba 3, Paweł Adamczak 1, Fabiszewski 4, Szymyślik 4, Piotr Adamczak 3, Obrusiewicz 2 (1), Kieliba 3.
Kary: 12 minut
Karne: 1/1
Sędziowie: A. Sołodko, R. Puszkarski (Legionowo)
Widzów: 3000