Festiwal błędów - relacja z meczu SPR Lublin - Politechnika Koszalińska

Udanie zainaugurowały sezon przed własną publicznością wicemistrzynie Polski, zawodniczki SPR-u Lublin. W niedzielnym, obfitującym w wiele prostych błędów, spotkaniu pokonały Politechnikę Koszalińską 28:26, mimo że do przerwy przegrywały już trzema bramkami (13:16).

Maciej Brum
Maciej Brum

SPR Lublin miał zainaugurować rozgrywki PGNiG Superligi przed własną publicznością już w pierwszej kolejce. Wówczas jednak na przeszkodzie stanął remont lubelskiej hali Globus i spotkanie z Finepharmem Polkowice zostało rozegrane na Dolnym Śląsku. Tym razem obyło się bez problemów i kibice mogli w końcu zobaczyć swoje ulubienice, już z logo długo oczekiwanego sponsora - firmy PGE.

W związku z kłopotami kadrowymi lublinianek na pozycji środkowej rozgrywającej, ich sympatycy zgromadzeni na hali liczyli, że wreszcie zobaczą debiut Valentiny Nestsiaruk. Niestety, pomimo spełnienia przez klub wszystkich niezbędnych formalności, certyfikat Białorusinki nie dotarł na czas i na jej występ przyjdzie jeszcze poczekać przynajmniej do meczu w Chorzowie.

Początek spotkania należał do gospodyń. Co prawda pierwszą bramkę zdobyła Jagoda Olek, jednak chwilę później, po kilku dobrych interwencjach znakomicie broniącej tego dnia Anny Baranowskiej, oraz trafieniach Aliny Wojtas i Alesii Mihdaliovej SPR wygrywał 3:1. I było to jego ostatnie prowadzenie w tej części spotkania. Podopieczne Edwarda Jankowskiego raziły nieporadnością w ataku, popełniając przy tym wiele niewymuszonych błędów. Nie dziwi więc, że w 22 minucie przegrywały 10:12. Niewiele lepiej wyglądała gra w obronie i gdyby nie fatalna skuteczność koszalinianek z rzutów karnych, mogłyby one przegrywać dużo wyżej. Po 30 minutach akademiczki prowadziły więc "tylko" 16:13, co spowodowało pojawianie się wśród kibiców oznak zaniepokojenia.

Druga połowa rozpoczęła się fatalnie dla gospodyń. Najpierw rzut karny przestrzeliła Kristina Repelewska, a chwilę później dwuminutowe wykluczenie otrzymała Anna Baranowska. 2-3 bramkowe prowadzenie drużyny gości utrzymywało się do 40 minuty. Lublinianki nadal grały zupełnie bez pomysłu, nie wykorzystując nawet gry w przewadze. Gdy wydawało się, że podopieczne Waldemara Szafulskiego kontrolują grę, nagle w ich grze coś się zacięło. Tę sytuację szybko wykorzystały gospodynie, które zwietrzyły swoją szansę i w 45 minucie odzyskały prowadzenie, którego nie oddały już do końca. Ostatnią bramkę, równo z końcową syreną, rzuciła Małgorzata Stasiak. Po meczu obaj trenerzy wybrali najlepsze zawodniczki w przeciwnych drużynach. Edward Jankowski wskazał Kamilę Całużyńską, natomiast opiekun koszalinianek wybrał Annę Baranowską.

Pojedynek dwóch czołowych zespołów PGNiG Superligi rozczarował swoim poziomem. Oba zespoły popełniały masę bardzo prostych błędów oraz raziły nieskutecznością czego obrazem mogą być słabo wykonywane rzuty karne. Na dobrym poziomie w obu zespołach zagrały bramkarki. Swoją cegiełkę do zwycięstwa dołożyła także Małgorzata Majerek, która w trudnych momentach potrafiła wziąć ciężar gry na swoje barki. I poza zwycięstwem były to jedyne pozytywy w kontekście gospodyń, które by myśleć o sukcesach z silniejszymi zespołami, będą musiały prezentować się dużo lepiej. Akademiczki natomiast mają o czym myśleć, bo to kolejny mecz na styku w którym nie udaje im się zdobyć kompletu punktów. - Zawsze tak jest, że psychika gdzieś tam decyduje. W drugiej połowie zabrakło nam też siły, bo za wiele tych zmian nie robiliśmy - podsumował po meczu trener gości.

SPR Lublin - Politechnika Koszalińska 28:26 (13:16)

SPR: Baranowska, Gawlik - Majerek 7, Kocela 7 (3/3), Wojtas 4 (0/1), Repelewska 3 (1/2), Mihdaliova 3, Wilczek 2, Stasiak 2, Danielczuk.
Kary: 12 min.
Karne: 4/6.

Politechnika: Shyvierska, Kwiecień - Bilenia 7 (1/3), Całużyńska 5 (1/2), Dworaczyk 4 (0/2), Kobyłecka 3, Olek 2, Chmiel 2, Muchocka 1, Błaszczyk 1, Matuszczyk 1.
Kary: 10 min.
Karne: 2/7.

Kary: SPR - 12 min. (Danielczuk - 4 min., Baranowska, Majerek, Stasiak i Wojtas - po 2 min.); Politechnika - 10 min. (Dworaczyk - 4 min., Bilenia, Całużyńska i Matuszczyk - po 2 min.).

Sędziowie: Marek Baranowski, Bogdan Lemanowicz.
Widzów: ok. 700.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×