Szpital w Wiśle przed meczem z Constantą

- To był mecz walki - mówili zgodnie główni aktorzy wtorkowego pojedynku Orlen Wisły Płock z Azotami Puławy. Głównym celem Nafciarzy były dwa punkty, ale przy zachowaniu sił na inaugurację Ligi Mistrzów i uniknięcie kontuzji. Żaden z tych celów nie został zrealizowany.

To, że nie udało się z Puław wywieźć kompletu punktów to jednak najmniejsze zmartwienie szkoleniowca mistrzów Polski Larsa Walthera - Na pewno był to dla nas zimny prysznic. Możemy winić tylko siebie. Niemniej jednak trudno nie wspomnieć, że gra była tego dnia bardzo brutalna i tylko w niewielkim stopniu przypominała piłkę ręczną - mówi Duńczyk - Sędziowie muszą powstrzymywać coś takiego, zanim pojedynek zamieni się w mecz rugby. A tak, w wyniku fauli przeciwnika kontuzje złapali Adam Twardo i Adam Wiśniewski. Liczę jednak, że w sobotę będą gotowi do gry. Jak się jednak okazuje, to nie koniec problemów kadrowych Nafciarzy - Michał Zołoteńko wypadł ze składu na dwa tygodnie, Zbyszek Kwiatkowski ma problemy z plecami, podobnie jak Kamil Syprzak. Natomiast Vukasin Rajković ma uszkodzoną łąkotkę. Jest jednak szansa, że będę mógł skorzystać już z Luki Dobelseka - nie traci optymizmu Walther.

Wygląda zatem na to, że podobnie jak w poprzednich latach, tak i teraz październik jest miesiącem kontuzji. Może nie są one tak dotkliwe, jak chociażby w poprzednim sezonie, kiedy to przed rewanżowym spotkaniem z Resitą w przeciągu tygodnia Lars Walther stracił dwóch leworęcznych rozgrywających, ale na pewno będzie miał on mniejsze pole manewru. Nikt też nie dopuszcza myśli, że może powrócić koszmar z zeszłego roku - To już za mną i nie myślę już o tym. Nigdy nie obawiam się takich meczów, bardziej czuję ekscytację. Constanta jest dużo lepsza niż Resita, ale piłka jest okrągła - mówi ze śmiechem Duńczyk. Mimo, że nikt Rumunów nie lekceważy, to presja na dobry wynik jest w Płocku niezwykle duża. Jak zatem wyglądają przygotowania Nafciarzy przed jednym z najważniejszych meczów w tej części sezonu? - W zasadzie jeśli chodzi o ćwiczenia, to dużo się nie zmieniło, ale przełożyliśmy treningi na wcześniejszą godzinę. Podyktowane to jest dosyć nietypową porą spotkania (15.00 przyp. red.). Zawodnicy muszą się także nieco przestawić. Pracujemy jeszcze nad kilkoma zagrywkami, które zamierzamy wykorzystać w tym meczu. Mam nadzieję, że z powodzeniem - mówi Duńczyk, który przyznał, nagrania z meczami Constanty ogląda już od kilku tygodni - Rumunii mają mocną drużynę, którą w dużej mierze stanowią zawodnicy reprezentacji tego kraju. Największym zagrożeniem wydaje się lewo rozgrywający Alexandru Stamate, który dysponuje potężnym rzutem z drugiej linii.

Do sobotniego spotkania pozostało zatem mało czasu. Ostanie treningi to już tylko dopracowywanie zagrań taktycznych i szukanie sposobu na przeciwnika. Trener Wisły Płock wie, jak jego podopieczni powinni zagrać w sobotę, aby punkty zostały w Płocku - Najważniejsze jest to, żebyśmy byli zwarci w obronie i nie wychodzili za szybko do zawodników Constanty, ale równocześnie pozostali agresywni. Sztuką jest właśnie wypracować tutaj ten balans w defensywie. Naszą szansę upatruję też w kontratakach i szybkości naszych skrzydłowych, którzy naprzeciw siebie nie będą mieli aż tak wybieganych zawodników. Jeśli chodzi o atak pozycyjny, to będziemy chcieli grać szeroko. Constanta w środku dysponuje dobrymi i wysokimi zawodnikami, często wspomaganymi pracą skrzydłowych, także w skrajnych sektorach boiska powinno być nieco więcej miejsca. Jeśli wszystko nam wyjdzie, co sobie zamierzyliśmy, to jest duża szansa na dwa punkty. Gramy w naszej hali, przy wspaniałej publiczności, więc jak nie być pozytywnie nastawionym do tego spotkania - na koniec pyta retorycznie Lars Walther.

Źródło artykułu: