Zbigniew Markuszewski (trener Chrobrego Głogów): Poszliśmy chyba śladami Wisły Płock i napisaliśmy podobny scenariusz. oczywiście opłacała się walka do ostatnich sekund, natomiast był to chyba nasz najsłabszy mecz w sezonie. Graliśmy bardzo nierówno i brakowało konsekwencji. Mieliśmy ich rozpracowanych i czytelnie rozpisanych i przed meczem każdy wiedział co ma robić. A my zaczęliśmy spotkanie zupełnie odwrotnie. W pierwszej połowie wzięliśmy czas i udało się to poukładać. Miałem nadzieję, że już będzie lepiej, jednak nic z tego. Zaczęliśmy grać zbyt indywidualnie. Nielba wyszła na prowadzenie i uwierzyła, że może wygrać. Mieliśmy bardzo trudne momenty i ciężko było wyjść z dołka. Całe szczęście, że się udało, bramkarze pomogli. Bardzo ważne, że zespół w tak trudnych sytuacjach, w tak trudnym meczu potrafi wygrać. To dobry prognostyk przed następnymi spotkaniami. Za tydzień bardzo trudne zawody z Puławami. Skala trudności będzie zdecydowanie wyższa.
Mateusz Płaczek (SPR Chrobry Głogów): Nie zawsze liczy się gra, najważniejszy jest wynik końcowy. Zdobyliśmy o jedną bramkę więcej i to my zainkasowaliśmy 2 punkty. Czy Nielba nas zaskoczyła? Chyba nie. Oglądaliśmy materiały, byliśmy dobrze przygotowani, wiedzieliśmy jakie mają zagrywki. Po prostu słabo zagraliśmy w obronie. Nie robiliśmy tego co ćwiczyliśmy na treningach. Drugi mecz u nas kiedy jesteśmy teoretycznie faworytem i gdzieś tam trochę inaczej się gra. Ręce się trzęsą, w głowach siedzi, że nie możemy a musimy wygrać. Bardzo chcieliśmy zwyciężyć. Szkoda, że tak nerwowo. Z drugiej strony może to i dobrze dla kibiców, bo horror był z dużym happy endem.
Marek Świtała (SPR Chrobry Głogów): Chyba sprawiedliwy byłby dzisiaj remis. Wygranych się nie osądza, ale to był chyba najgorszy nasz mecz w tym sezonie. Nie ma co ukrywać, zagraliśmy bardzo słabo. Kibicom mogło się podobać, natomiast ja jestem innego zdania. Nie zagraliśmy tego co zakładaliśmy, tak w obronie jak i ataku, dużo straconych piłek. Opłacała się walka do końca. Dzięki temu zostawiliśmy 2 punkty w Głogowie.
Paweł Galus (trener Nielby Wągrowiec): Cóż powiedzieć? Przegraliśmy wygrany mecz. Tydzień temu dopisało nam szczęście, tym razem było inaczej. Na pewno zabrakło nam ławki rezerwowych. Jako jedyny zespół w ekstraklasie mamy 4 juniorów w składzie, dwóch zawodników dopiero co skończyło wiek juniora. Poza tym kilku zawodników kontuzjowanych. Trudno. Zacieramy ręce i pracujemy dalej.
Przemysław Krajewski (Nielba Wągrowiec): Ostatnia akcja meczu będzie mi się śniła po nocach. Bardzo przepraszam kolegów. Wszystko bym zamienił, żeby tylko zdobyć tą ostatnią bramkę. Ciężko powiedzieć co się stało. Prowadziliśmy już 4 bramkami w drugiej połowie. Pojawiły się pewne błędy, ale nie było ich zbyt wiele. Z samej gry możemy być zadowoleni, bo źle to nie wyglądało. Niestety za wrażenia artystyczne punktów nie dają. Będziemy grali dalej. Przed nami jeszcze sporo spotkań w których mamy szansę na zdobycze punktowe.
Dawid Przysiek (Nielba Wągrowiec): Szkoda, bo prowadziliśmy praktycznie przez cały mecz. Przewaga w drugiej odsłonie była już naprawdę spora i można było dowieźć wygraną do końca. Można powiedzieć, że przegraliśmy wygrany mecz. Tydzień temu sytuacja była odmienna. Cały czas prowadziło Zagłębie, ale to my zainkasowaliśmy komplet punktów. Ciężko powiedzieć czego zabrakło. Myślę, że zasłużyliśmy na 1 punkt, który bardzo by nas ucieszył. Życzyłbym sobie i całemu zespołowi, abyśmy wszystkie mecze wyjazdowe grali tak jak w Głogowie.