Pojedynek ten elektryzował wielu kibiców szczypiorniaka interesujących się zmaganiami pierwszoligowych zawodników. Jak zgodnie przyznali przed jego inauguracją prowadzący obie ekipy szkoleniowcy, spotkanie to miało być pierwszą poważną weryfikacją przedsezonowych założeń i planów. Zarówno Olimpia, jak i Gwardia śmiało ogłaszały bowiem, że ich nadrzędnym celem w rozpoczętych niespełna miesiąc temu rozgrywkach, jest walka o awans na parkiety PGNiG Superligi. Jak pokazał końcowy wynik pojedynku, zwycięsko wyszła z tej rywalizacji siódemka Gwardzistów, jednak pierwsza połowa, a zwłaszcza pierwsze dwadzieścia minut nie wskazywały na tak zdecydowane zwycięstwo podopiecznych Marka Jagielskiego.
Spotkanie rozpoczęło się z blisko 50-minutowym opóźnieniem, gdyż kłopoty z przyjazdem do Piekar Śląskich miała drużyna z Opola. Nieznacznie lepiej zmagania rozpoczęli gospodarze, którzy w 10. minucie prowadzili 5:4. Pierwsze minuty pojedynku to ostra i zacięta walka, często objawiająca się brutalnymi i całkowicie niepotrzebnymi zagraniami z obu stron. Szczypiorniści obu ekip zdawali sobie sprawę z rangi tego meczu, dlatego też ich poczynania cechowały głównie spokój oraz rozwaga. W końcówce pierwszej połowy coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy Gwardii, którzy dzięki świetnym interwencjom Sławomira Donosewicza powoli uzyskiwali przewagę. W 25. minucie po skutecznym kontrataku goście prowadzili 12:11, a tuż przed końcem pierwsze połowy zdołali powiększyć dystans dzielący obie ekipy do czterech bramek (16:12).
Pierwsze minuty drugiej części spotkania rozstrzygnęły w pełni losy rywalizacji. Zmuszona do odrabiania strat siódemka Olimpii rzuciła się do zmasowanych ataków, jednak w jej poczynania coraz częściej poczęła się wkradać niedokładność, której efektem była spora ilość niecelnych podań i rzutów. Niesamowicie spisywał się ponadto wspomniany wcześniej Donosewicz, który niejednokrotnie bronił w sytuacjach wręcz fatalnych. Podopieczni trenera Jagielskiego wykorzystali znakomitą postawę swego golkipera, a rozważna i konsekwentna gra w ataku pozwoliła im swobodnie zwiększać przewagę. W 39. minucie opolanie wygrywali już 23:16, a w kolejnych pięciu minutach zdołali zwiększyć swe prowadzenie do dziesięciu trafień (26:16). - Zdawaliśmy sobie sprawę, że jeśli zagramy dobrze w defensywie i przeszkodzimy rywalom w zdobyciu więcej niż 30 bramek, to powinniśmy wygrać to spotkanie. Jestem bardzo zadowolony z postawy moich zawodników, bo nie pozwoliliśmy dzisiaj rywalom na zbyt wiele - komentował po końcowym gwizdku trener Jagielski.
Gwardziści dzięki wygranej (32:22) utrzymali kontakt z czołówką ligowej tabeli i potwierdzili swe ogromne ambicje. Dla szczypiornistów Olimpii była to już druga porażka z jednym z kontrkandydatów do awansu, co więcej odniesiona po raz kolejny na własnym parkiecie. Chcąc walczyć o parkiety Superligi podopieczni Ryszarda Jarząbka muszą radykalnie zmienić swą postawę.
Olimpia Piekary Śląskie - KS Gwardia Opole 22:32 (12:16)
Sędziowali: Sebastian Pelc oraz Jakub Pretzlaf (woj. podkarpackie).
Widzów: 200.