Azoty na NMC Powen bez Kiryla Koleva

Trzy tygodnie na debiut w PGNiG Superlidze poczeka najprawdopodobniej Kiryl Kolev. Macedoński bramkarz nie został jeszcze zgłoszony do rozgrywek.

- Formalności są załatwiane, trochę to jeszcze potrwa - przyznaje trener Azotów Puławy, Marcin Kurowski. Procedury związane ze zgłoszeniem nowego zagranicznego zawodnika do polskich rozgrywek są długotrwałe i Koleva niemal na pewno zabraknie w dwóch najbliższych ligowych starciach nadwiślańskiego klubu, z NMC Powenem Zabrze i Miedzią Legnica. Możliwe, że do gry zdolny będzie po przerwie związanej z meczami reprezentacji, gdy w połowie listopada Azoty na własnym parkiecie podejmą Vive Targi Kielce.

Kolev o miejsce w bramce rywalizować będzie z Maciejem Stęczniewskim, Marcinem Gładyszem i Piotrem Wyszomirskim. Żaden klub polskiej ligi nie ma w swojej kadrze tylu bramkarzy, cała sytuacja jest jednak owocną tego, że ostatni z wymienionych sposobi się do opuszczenia puławskiego zespołu. - Piotrek wciąż nie zadeklarował, że zostanie u nas na przyszłym sezon, więc musieliśmy się zabezpieczyć - mówi Kurowski. - Pojawiła się akurat możliwość ściągnięcia bramkarza, więc z niej skorzystaliśmy.

Wyszomirski nie przystał na warunki nowego kontraktu z Azotami i negocjuje w tej chwili z kilkoma niemieckimi klubami, prezes Jerzy Witaszek postanowił więc nie czekać na efekty tych rozmów i zadbać o zabezpieczenie newralgicznej pozycji. Dlaczego padło akurat na Koleva? - W tamtym roku w Challenge Cup grał przeciwko nam i pokazał się z dobrej strony, zapisał się a naszej pamięci - wyjaśnia w rozmowie ze SportoweFakty.pl Kurowski.

Kolev w poprzednim sezonie reprezentował barwy HC VV Tikvesh, pierwszego ubiegłorocznego rywala Azotów na europejskiej arenie. 33-letni bramkarz w swojej karierze występował także między innymi w Vardarze Skopje, Metalurgu Skopje i kosowskiej Prisztinie, miał okazję grać Lidze Mistrzów, Pucharze Zdobywców Pucharów i Pucharze EHF, do Puław trafił z RK Borec Veles i deklaruje, że niezłą postawą na parkietach PGNiG Superligi chce się przypomnieć selekcjonerowi macedońskiej drużyny narodowej.

- Gdyby nie był dobry, to byśmy go nie ściągali. Jest u nas po to, żeby grać i rywalizować o miejsce w składzie z Maćkiem Stęczniewskim - deklaruje szkoleniowiec Azotów. Na debiut w nowym klubie Kolev wprawdzie jeszcze trochę poczeka, lecz czy można sobie wyobrazić lepszą okazję do rozpoczęcia przygody z nową drużyną, niż mecz z drużyną Bogdana Wenty?

Komentarze (0)