Kielczanki przed tym meczem stawiane były w roli murowanego faworyta do zwycięstwa. Jednak wygrana nad beniaminkiem nie przyszła im wcale łatwo. Rywalki dotrzymywały kroku podopiecznym Zdzisława Wąsa aż do 40 minuty. O wygranej KSS-u zdecydowała dopiero końcówka spotkania.
Obie "siódemki" rozpoczęły ten pojedynek dość spokojnie, nie narzucając zbyt wysokiego tempa. Z obu stron było również sporo niedokładności w ofensywie, co przekładało się na kiepską skuteczność. Jeszcze w 8. minucie, na tablicy świetlnej, był remis 2:2. Kieleccy kibice liczyli jednak, że prędzej, czy później nastąpi ze strony KSS-u przysłowiowy "odjazd". Jednak nic takiego się nie stało. Polkowiczanki nie pozwalały gospodyniom na uzyskanie zbyt wysokiej przewagi, w czym duża zasługa samych kielczanek. KSS-owi brakowało zdecydowania oraz agresji w defensywie. Tej drugiej rzeczy, było za to aż nadto w postawie podopiecznych Mirosława Urama. Tylko w pierwszych 10 minutach, zawodniczki Finepharmu otrzymały dwa 2-minutowe wykluczenia. Po kwadransie gry, wydawało się, że kielczanki złapały w końcu wiatr w żagle. Cztery z rzędu bramki spowodowały, że ze stanu 6:6, zrobiło się 10:6 dla KSS-u. W końcówce pierwszej połowy podopieczne Zdzisława Wąsa ponownie jednak roztrwoniły przewagę i do szatni oba zespoły schodziły przy stanie 16:14 dla gospodyń.
Mylił się ten, kto sądził, że od początku drugiej odsłony kielczanki ruszą do zdecydowanych ataków. Obraz gry nie uległ bowiem zmianie i nadal utrzymywała się skromna, jedno-, dwubramkowa przewaga KSS-u. Przełomowym momentem okazała się dopiero 40. minuta spotkania. Polkowiczanki wyraźnie zaczęły opadać z sił, a w kieleckiej ekipie, coraz śmielej w ofensywie poczynały sobie Marzena Paszowska i Stefka Agova - obie zawodniczki rzuciły po dziewięć bramek. W efekcie, po wspaniałej serii siedmiu goli z rzędu, gospodynie objęły prowadzenie 28:20. I choć w kolejnych minutach, nieco roztrwoniły tę przewagę - zwłaszcza po kilku udanych rzutach Czeszki Ivety Matouskovej - to nie dopuściły już do tzw. nerwowej końcówki. Finepharm musiał kończyć spotkanie bez dwóch zawodniczek. W 47.minucie czerwoną kartkę, za brutalny faul na Kindze Lalewicz, otrzymała Agata Pawliszak, a dziesięć minut później, trzecim 2-minutowym wykluczeniem, ukarana została Matouskova. - Dla mnie to co grały zawodniczki z Polkowic, to jest anty piłka ręczna. Rywalki były bardzo brutalne, a sędzinie zbyt im pobłażały - mówił po meczu trener Zdzisław Wąs. Ostatecznie KSS Kielce pokonał Finepharm Polkowice 35:29, inkasując komplet punktów, po czterech wcześniejszych porażkach z rzędu.
KSS Kielce - Finepharm Polkowice 35:29 (16:14)
KSS: Muszioł, Parandyk - Cieślik, Pokrzywka, Lalewicz 1, Piechnik 4 (1), Młynarczyk 1, Kot 5, Drabik, Rosińska 3 (2), Skrzyniarz 3, Paszowska 9, Nowak, Agova 9 (2), Woźniak.
Kary: 10 minut
Finepharm: Baranowska, Górecka - Pawliszak 3, Kasprzak 6 (1), Wasiuczonek, Ślusarczyk 5, Stochaj 3, Skoczyńska 3, Matouskova 5, Konarzewska 2, Pilarova 1, Zamara 1.
Kary: 12 minut (2 czerwone kartki - Pawliszak i Matouskova)
Sędziowie: Joanna Brehmer i Agnieszka Skowronek
Widzów: 250