Orlen Wisła Płock, która cztery dni wcześniej potrafiła wysoko postawić poprzeczkę ekipie mistrza Niemiec - HSV Hamburg, z którą rywalizowała w ramach 5. kolejki Ligi Mistrzów, zupełnie nie popisała się z środowym pojedynku na "krajowym podwórku". Nafciarzom, jako drużynie broniącej mistrzowskiego tytułu nie przystoi przegrywać z zespołem zamykającym stawkę ligowego zestawienia. - To wstydliwa porażka. Ze sportowego punktu widzenia nie ma ona istotnego znaczenia dla ostatecznych rozstrzygnięć, jednak bardzo negatywnie wpływa na wizerunek naszej Spółki. Tego akceptować jako prezes klubu oczywiście nie mogę i akceptować nie będę - zapewnia Andrzej Miszczyński, prezes płockiego klubu.
Pojawiły się spekulacje, jakoby sędziowie pomogli Warmii wyjść zwycięsko z olsztyńsko-płockiego pojedynku. - Zawodnicy i sztab szkoleniowy Orlen Wisły Płock są profesjonalistami. Ich obowiązkiem jest wykonać swoją pracę na boisku w taki sposób, aby amatorstwo arbitrów nie mogło mieć wpływu na końcowy efekt ich pracy i rzutować na wizerunek Spółki, którą reprezentują. Niski poziom sędziowania w PGNiG Superlidze dotyczy wszystkich zespołów i ten fakt nie może być wytłumaczeniem porażki naszego zespołu - dodaje.
Sternik Orlen Wisły zapowiedział również, iż spotka się z zawodnikami oraz sztabem szkoleniowym i poinformuje o konsekwencjach kompromitującej porażki w Olsztynie.