Kto im pomoże? - czyli czarne chmury nad Radomiem

Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami, ale w przypadku klubu z Radomia nieszczęścia chodzą raczej większą gromadą. Najpierw miejscowa ekipa nie doczekała się szczęśliwego finału potwierdzenia do gry Mindaugasa Tarcijonasa i Jury Hiliuka, kolejne wzmocnienia również straciły sens, problemy zdrowotne dopadły trenera Edwarda Strząbałę, który prowadzi treningi swej drużyny bardzo nieregularnie, a kiedy już wydawało się, że przynajmniej pod kątem personalnym klub wie na czym stoi, pojawił się kolejny kłopot. Tym razem do muru przyparci zostali studenci grający w barwach radomskiej Politechniki...

Zawodnicy otrzymali nakaz natychmiastowego opuszczenia domów studenckich, gdyż wbrew wcześniejszym zapowiedziom, klub nie pokrył kosztu wynajmu mieszkań. - Klub nie płaci za akademiki, wyganiają nas z nich z dnia na dzień i karzą nam samym płacić - przyznają zgodnie szczypiorniści AZS-u. Zresztą to nie pierwsza taka sytuacja w zespole Politechniki, kiedy kłopoty w klubowej kasie wpływają bezpośrednio na życie zawodników.

Już w zeszłym sezonie klub pokazał, że jego finanse to temat niezwykle drażliwy i tak naprawdę z tych kłopotów jeszcze się nie wyrwał. Problemy z organizacją spotkań we własnej hali, zaległości wobec sędziów to tylko nieliczne sprawy, które tak naprawdę ciągną się nadal za radomskim klubem, a i kolejne problemy się nawarstwiają…

A mogło się wydawać, że po nerwowym okresie bezpośrednio poprzedzającym start ligi, szczęście uśmiechnęło się do radomian. Co poniektórzy mogli już bowiem zapomnieć, że wtedy zarówno gracze jak i ich sympatycy drżeć mogli o to, czy klub w ogóle do pierwszej ligi zostanie zgłoszony w tym sezonie. Jednak Związek Piłki Ręcznej okazał się wówczas wyrozumiały dla ekipy z Radomia i w efekcie piłkarze AZS-u biegają nadal po pierwszoligowych parkietach. Ale w zaistniałej sytuacji nasuwa się jedno pytanie - jak długo radomscy szczypiorniści pograją jeszcze w tej klasie rozgrywek?

W chwili obecnej gracze Politechniki zastanawiają się nad tym przez ile jeszcze czasu będą mieli dach nad głową i trudno jest im się w ogóle skupić na kolejnych spotkaniach, nie mówiąc już o poprawie dorobku punktowego w pierwszoligowej tabeli. Zespół zaledwie dwa razy wznosił w tym sezonie ręce w geście triumfu, ale od tego ostatniego triumfu minął już ponad miesiąc, a ekipa prowadzona przez Edwarda Strząbałę plasuje się aktualnie na jedenastym miejscu w tabeli, za plecami mając tylko zespół AZS AWF Biała Podlaska – jeden z dwóch, które udało jej się pokonać w tegorocznych rozgrywkach. Zresztą i w kwestiach prowadzenia zespołu nie wszystko jest takie jasne i klarowne. Już od pewnego czasu radomskich zawodników przygotowuje do spotkań Roman Trzmiel i trzeba przyznać, że gra Akademików poprawiła się pod jego okiem, z kolei trener Strząbała pojawia się na treningach ze zmienną częstotliwością.

Sytuacja zawodników AZS-u jest wręcz beznadziejna, a jak potoczą się ich dalsze losy - przekonamy się w najbliższym czasie. Do piątku klub ma opłacić zaległą należność za akademiki, a jeśli tego nie zrobi do tego czasu, to nie jest wykluczone, że niedzielny mecz z MTS-em Chrzanów nie dojdzie do skutku. "Studencka brać" stanowi bowiem ponad połowę całej radomskiej ekipy, dlatego też jeśli sytuacja nie zakończy się pomyślnie, to włodarze klubu powinni wziąć pod uwagę, że mogą nie mieć zawodników aby mecz jedenastej kolejki w ogóle rozegrać.

Źródło artykułu: