Piotr Frelek zapytany, czy ciężko się wygrywa jeżeli gra opiera się głównie na jednym strzelcu odpowiada. - Gra nie miała się opierać na mnie, założenia były inne. Myślę, że przede wszystkim trzeba spojrzeć na statystyki. Głównie procent skuteczności, na którym dzisiaj graliśmy, tu trzeba się zagłębić. Każdy na trybunach, nawet zwykły laik zauważy, że był on zły - mówi strzelec 12 bramek dla swojego zespołu.
Zawodnik spytany o to, czy zespół Pogoni był tak słaby w tym meczu, czy Spójnia Wybrzeże postawiła tak trudne warunki odpowiedział wskazując bezpośrednio problem. - Jeżeli się przeanalizuje naszą skuteczność, to samo odpowiada za siebie. Odpowiedź na to pytanie jest naprawdę łatwe, właściwie to sam mecz odpowiedział, zawiodła nas skuteczność, a jeżeli jej brak to trudno wygrywać mecze. Trudno coś powiedzieć jak oscylowaliśmy w około 30 proc. wspomnianej statystyki - dodaje doświadczony zawodnik, jednocześnie wskazując na główny czynnik przegranej - Mieliśmy przygotowane pozycję pod rzut, a z tych okazji wykorzystaliśmy ich jedynie na 22 bramki. Przepraszam bardzo, ale tak się nie da wygrać - zauważa gracz portowców.
Rozgrywający Pogoni Szczecin przestrzega również, by tej porażki nie traktować jako elementu, który może pokrzyżować szyki w drodze do awansu. - Nie myślmy na razie o tej porażce w kontekście naszego awansu. Będziemy walczyć dalej. Mamy czas, ponad miesiąc żeby popracować nad elementami, które nas gnębią - analizuje gracz.
Wychowanek MMTS Kwidzyn mówi również o tym, że jego zespół musi zacząć grać. - Szkoda, że się powtarzam, ale to prawda, zespół musi grać. I nie na zasadzie wyjść na boisko i sobie rzucić. Myślę, że nawet mój 15 letni syn mógł by wyjść na parkiet i w ten sposób porzucać - kończy podenerwowany Piotr Frelek.