Robert Nowakowski (szkoleniowiec SPR Pogoń Baltica): Była dosyć poważna rozmowa w szatni. O jedno zapytałem dziewczyny: ile sytuacji 100-procentowych zostało niewykorzystanych, bo każda na pewno pamięta. Naliczyliśmy 17. 17 akcji typu sam na sam, bo ja nie mówię już, że na faulu, ale właśnie sam na sam, skrzydła, kontra, rozegrania, wejście. 17 rzutów, niech będzie już te 10 wykorzystanych, to wtedy jest pięcioma, a nie piętnastoma. Ja o nic innego nie proszę dziewczyn, tylko cały czas mówię: trafiajcie "setki". Dalej mamy problem z podaniem z dwóch, trzech, czterech metrów. To jest już nasza bolączka. Tego się nie nauczy w tydzień, w miesiąc, czy nawet w dwa, a "tłuczemy" to na treningu non stop. Zdarzają się te rzeczy oczywiście, ale nie tak jak tutaj. Teraz za każdy jakiś błąd techniczny podania, chwytu dziewczyny same sobie będą wymyślały jakieś kary. Myślę, że będzie jakaś motywacja do tego, żeby się bardziej skupić i skoncentrować w tym elemencie gry. Odstawaliśmy od zespołu z Chorzowa zdecydowanie warunkami fizycznymi, siłą fizyczną i wzrostem.
Agata Cebula (rozgrywająca SPR Pogoń Baltica): Jesteśmy rozczarowane, ponieważ myślałyśmy, że uda nam się wyrwać chociaż 1 punkt. Tak się zresztą nastawiałyśmy. Nie udało się, przyznam, że nie wiem czym to jest spowodowane. Może tym, że był to nasz trzeci mecz w ciągu tygodnia. My być może nie wytrzymałyśmy kondycyjnie tego meczu. Na pewno walczyłyśmy, nie wiem jak to było odebrane z zewnątrz. Ruch jest mocnym zespołem. Przede wszystkim w obronie. Zacieśniły nam środek. Trzeba było grać skrzydłami, a jak na złość naszym skrzydłom w tym meczu nie szło. Rozmawiając z trenerem po meczu, naliczyłyśmy z 15 sytuacji 100-procentowych. Jak się tego nie wykorzystuje w meczu, to nie ma mowy o jakimś dobrym wyniku, bo to jest za mała skuteczność, żeby cokolwiek tutaj ugrać. Gdybyśmy wykorzystały choćby połowę tego, to ten wynik mógłby się diametralnie zmienić.
Aleksandra Kicińska (rozgrywająca SPR Pogoń Baltica): Nie wiem czy jest w ogóle co oceniać. Jak dla mnie zagrałyśmy chyba najgorsze spotkanie w sezonie. Mnóstwo błędów własnych, zero zagrywek, przy tym jeszcze brak szczęścia w sytuacjach takich 100-procentowych, słupek, poprzeczka, rzut niecelny. Na koniec meczu trener już chyba czasami sam nie wie jak ma do nas mówić, żeby do nas dotrzeć, i żebyśmy grały to czego on nas uczy, bo on dobrze mówi, a my jakby w cudzysłowie na złość nie chcemy tego robić. Na treningu wygląda to naprawdę super, a przychodzi mecz i nie wiem czy stres nas tak zabija czy co, że boimy się oddawać rzuty. Trudno powiedzieć.
Janusz Szymczyk (szkoleniowiec KPR Ruch): Weszliśmy bardzo dobrze w mecz. Od początku w obronie dziewczyny zaskoczyły i rywalki z Pogoni miały kłopot ze zdobywaniem swoich bramek. Poszło kilka kontr i ten mecz został przez nas, że tak powiem ustawiony na właściwe tory. Cieszę się, że ten mecz tak się potoczył, bo potem już właściwie nie było żadnego zagrożenia. W drugiej połowie też uczulałem, że mimo że prowadzimy wysoko, to nie chciałem, by szczecinianki nabrały wiatru w żagle, i żeby je mocniej jeszcze przypilnować i tak się stało. Powiększyliśmy przewagę i zwycięstwo było bezproblemowe. Tutaj przed tym meczem było widać, że dziewczyny są skoncentrowane, że chcą pokazać, że potrafią tak grać, a nie jak z Polkowicami. Szczecin ostatnio fajnie grał, wyniki miał takie zadowalające, nawet jak grał z mocarzami, to po jakiejś wyrównanej walce. Zresztą Lubin wygrał tu tylko czterema bramkami, także one na pewno były zmotywowane i chciały nas tutaj ograć. Niestety dla nich, a stety dla nas nasze dziewczyny pokazały jednak, jaka dzieli te zespoły różnica. Wygrały zdecydowanie mecz, z czego się bardzo cieszę i szczerze im gratuluję.
Kinga Polenz (skrzydłowa KPR Ruch): Szczerze powiedziawszy, to myślałam, że ten mecz będzie o wiele wiele cięższy. My bardzo mocno nastawiałyśmy się na to spotkanie. Wiedziałyśmy, że tutaj na wyjeździe będzie bardzo ciężko, zwłaszcza po dwóch naszych takich nieudanych spotkaniach, ale tak jak było widać, spięłyśmy się i potrafiłyśmy wygrać. Powiedziałyśmy sobie w przerwie, że gramy od początku i jest 0:0, i że musimy się jeszcze bardziej sprężyć i pokazać zespołowi ze Szczecina, że to jednak my jesteśmy lepsze.
Natalia Lanuszny (rozgrywająca KPR Ruch): Myślę, że wygrałyśmy przede wszystkim obroną. Zaczęłyśmy bardzo twardo w obronie, miałyśmy duże wsparcie od naszych bramkarek (Wąż i Karwat - przyp. red.). Od początku to my powiększałyśmy przewagę i trzymałyśmy ją do końca. W drugiej połowie już tylko utrzymywałyśmy ją na takim poziomie. Cały zespół zagrał w sobotę skutecznie i właśnie tak jak powiedziałam wcześniej, bardzo twardo w obronie, taki był nasz cel, by tak właśnie zagrać.