Azoty przyjechały do Płocka osłabione brakiem Wojciecha Zydronia, który w ostatnim czasie został przywróconych do regularnych treningów z drużyną oraz uskarżającego się na bóle kręgosłupa kadrowicza Piotra Wyszomirskiego. W szeregach Nafciarzy brakowało natomiast kontuzjowanych Arkadiusza Miszki oraz Joakima Backstroma, który doznał groźnie wyglądającego urazu podczas obozu przygotowawczego. Nieszczęście jednego z ulubieńców płockich trybun nie umknęło także uwadze fanów. Joakim trzymaj się! - te słowa otuchy widniały na transparencie zawieszonym na trybunie zajmowanej przez najzagorzalszych kibiców naftowego klubu.
Wynik spotkania otworzył Nikola Eklemović, a jego koledzy z zespołu zdominowali pierwsze minuty sobotniego spotkania. Podopieczni Marcina Kurowskiego mieli natomiast ogromne problemy ze sforsowaniem defensywy Nafciarzy, a kilka dobrych interwencji na swoim koncie zapisał reprezentacyjny bramkarz Marcin Wichary. Wszystko to sprawiło, że po kwadransie od pierwszego gwizdka sędziego szczypiorniści Wisły prowadzili już 8:2.
Wtedy jednak coś zacięło się w ich grze. Rzuty z nieprzygotowanych pozycji, które nie znajdowały drogi do siatki, a także liczne straty były wodą na młyn dla przyjezdnych, którzy wyprowadzali liczne kontrataki. Właśnie dzięki temu Azoty zdołały zmniejszyć swoją stratę do najlepszej polskiej drużyny minionego sezonu do zaledwie trzech bramek (10:7 w 25. minucie). Końcówka należała jednak do niebiesko-biało-niebieskich i to oni schodzili do szatni z kilkubramkową zaliczką.
Ostatecznie pierwsza połowa meczu rozgrywanego w płockiej Orlen Arenie zakończyła się przy stanie 13:8 dla gospodarzy. Obie ekipy, mające przecież medalowe aspiracje, wyraźnie zawodziły, a spotkanie stało na niskim poziomie.
Od początku drugiej partii na parkiecie pojawił się nowy nabytek klubu z Mazowsza, Duńczyk Kenneth Olsen, który został powitany gorącymi brawami. W swoim debiutanckim meczu skandynawski skrzydłowy zaliczył również swoje pierwsze trafienie wpisując się w 38 minucie na listę strzelców. Początek drugiej odsłony do złudzenia przypominał to, co działo się na boisku w pierwszych minutach spotkania. To Wisła dyktowała warunki i sukcesywnie powiększała przewagę, a między słupkami świetnie spisywał się popularny "Wichura". Na kwadrans przed końcem Olsen wyprowadził swój zespół na ośmiobramkowe prowadzenie (20:12) pokonując Macieja Skęczniewskiego, nomen omen najwyższego bramkarza PGNiG Superligi, lobem!
W końcówce w szeregi Nafciarzy wkradło się spore rozprężenie i gdyby nie dobrze dysponowany Wichary końcówka mogłaby być bardzo nerwowa. Ostatecznie jednak wszystko zakończyło się po myśli podopiecznych Larsa Walthera, którzy zwyciężyli 25:21 i tym samym dopisali do swojego dorobku kolejne dwa punkty. Ich dyspozycja w perspektywie wchodzących w decydującą fazę rozgrywek Ligi Mistrzów nie może jednak nikogo cieszyć, gdyż nadal momenty dobrej gry Nafciarze przeplatają przestojami.
Orlen Wisła Płock- Azoty Puławy 25:21 (13:8)
Orlen Wisła:
Wichary - Olsen 3, Spanne 4, Wiśniewski 1, Syprzak 4, Toromanović 2, Kwiatkowski 1, Twardo 1, Zołoteńko 1, Dobelšek, Kavaš 1, Kubisztal 2, Eklemović 3, Paczkowski 2,
Karne: 1/3
Kary: 6 minut (Kavaš 2, Toromanović)
Azoty: Stęczniewski - Płaczkowski, Afanasjev 4, Bałwas 3, Kus, Grzelak 1, Gowin 1, Masłowski 4, Szyba 4, Witkowski, Łyżwa 2, Tylutki, Zinchuk 2,
Karne: 1/1
Kary: 8 minut (Grzelak, Tylutki, Zinchuk, Łyżwa)