Mecz z Czuwajem pokazał, że jeśli radomianie chcą, to nawet w okrojonym do granic możliwości składzie potrafią walczyć z najmocniejszymi drużynami zaplecza ekstraklasy. Wytrzymali szybkie tempo spotkania, mieli nawet szansę na wywiezienie remisu. Niestety, drugi raz nie dopisało im szczęście i wracali z kolejną porażką na koncie. Mówi się jednak, że do trzech razy sztuka.
Każda zła seria kiedyś się kończy. Również powinno opuścić Akademików złe fatum, jakie ciąży na nich od pewnego czasu. - Musi być lepiej, bo gorzej już być nie może - mówił nie tak dawno Łukasz Guzik, kołowy Politechniki, którego w Przemyślu zabrakło. Teraz powinien zagrać.
Wciąż niejasna jest sytuacja z Grzegorzem Mroczkiem. Możliwe, iż środkowy rozgrywający nie wystąpi w sobotnim meczu z Viretem (początek o godz. 18). Wciąż odczuwa bowiem skutki urazu stawu skokowego, odniesionego przed potyczką z Czuwajem. Może to być spore osłabienie AZS-u. Niemniej jednak, zespół z Zawiercia jest w zasięgu podopiecznych Romana Trzmiela.
Przypomnijmy, że w pierwszym pojedynku pomiędzy obiema ekipami, rozegranym w pierwszej rundzie, w hali rywala triumfowali radomianie 32:26. Jeśli w sobotę padłby podobny rezultat, byłaby to swego rodzaju niespodzianka.