Radomianie mieli bardzo mało czasu na regenerację sił. Nie dość, że swoje wcześniejsze spotkanie rozgrywali w środę, to z Końskich wrócili "poobijani". W starciu z KSSPR-em znów wystąpili w okrojonym do niemalże granic możliwości składzie. Ponadto, urazu stawu skokowego nabawił się Grzegorz Mroczek.
Zawodnik ten, zajmujący obecnie czwarte miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców, z dorobkiem 103 bramek w 15 meczach, ostatecznie zagrał. Wraz z Pawłem Przykutą rzucili najwięcej goli dla swojej ekipy (po 8-przyp.red.).
Spotkanie ułożyło się po myśli Akademików, głównie za sprawą bramkarza, Piotra Burego. - Był mocnym punktem zespołu, rozegrał bardzo dobre zawody, bronił w bardzo trudnych sytuacjach - w samych superlatywach wypowiada się na temat jego gry Roman Trzmiel, trener AZS-u.
Ofensywna dyspozycja gospodarzy sobotnich zawodów nie wyglądała już tak dobrze jak obrona. Trzeba jednak przyznać, iż w kilku sytuacjach nie mieli oni sportowego "farta", bowiem piłka trafiała w słupki i poprzeczkę. - W niektórych momentach szwankowała skuteczność, brakowało trochę szczęścia - przyznaje szkoleniowiec.
Wobec korzystnego wyniku z Zawadzkimi i czekającego Politechnikę, najbliższego starcia z ostatnim w tabeli AZS-em Biała Podlaska, teoretyczne szanse na utrzymanie zaplecza ekstraklasy dla Radomia rosną. Trzeba to jednak wykorzystać, prezentując dobrą dyspozycję na parkiecie. Chociażby taką, jak w pojedynku z ASPR-em. - Zagraliśmy z zaangażowaniem i ambicją, wobec czego zdobyliśmy bardzo istotne dwa punkty. Walka o utrzymanie będzie zacięta, więc bardzo potrzebujemy zwycięstw - zdaje sobie sprawę Roman Trzmiel.