Maciej Wojs: W minionym tygodniu pokonaliście w wyjazdowym starciu Grunwald Poznań. Mimo, iż rywal znajduje się w dolnych rejonach tabeli, to chyba nie lekceważyliście jego siły?
Adam Marciniak: Nie należy lekceważyć żadnego przeciwnika. Nie ma to znaczenia czy zajmuje on ostatnie miejsce w tabeli czy też pierwsze. Staramy się zawsze podchodzić tak samo zdeterminowani i skoncentrowani do każdego spotkania, tym bardziej jak rywal gra na własnym podwórku, a my na wyjeździe.
Jakie elementy gry zadecydowały o waszym zwycięstwie?
- Sądzę, że główny kluczem do zwycięstwa z Poznaniem była nasza solidnie i twardo grająca obrona, mądrze kierowana przez doświadczonego Roberta Lisa. Wysoka skuteczność rzutowa całej drużyny w drugiej połowie pozwoliła uzyskać kilkubramkową przewagę, którą dowieźliśmy do końca spotkania i ostatecznie to my triumfowaliśmy w tym meczu.
W ostatnim czasie znajdujecie się w bardzo dobrej formie. Jesteście niepokonani od połowy grudnia, a w tym czasie straciliście zaledwie jeden punkt. Co jest kluczem waszej tak dobrej dyspozycji?
- Tak to prawda, w tym okresie zremisowaliśmy jedynie z drużyną z Malborka, wygrywając z pięcioma innymi drużynami. Według mojej opinii, pomijając oczywiście wszystkie aspekty treningowe, przygotowanie motoryczne, odpowiedni mikrocykl tygodniowy, przygotowanie taktyczne itp., to głównym czynnikiem, który wpływa tak dobrze na dyspozycję naszej drużyny jest fakt, iż po prostu zaczynam się coraz lepiej rozumieć na boisku.
Obecnie zajmujecie 2. miejsce w tabeli ze stratą zaledwie punktu do lidera ze Szczecina. Przed rozpoczęciem sezonu spodziewaliście się tak dobrego wyniku?
- Nikt z zespołu przed sezonem nie przypuszczał, że możemy zajść tak daleko w lidze. W zespole pojawiło się wiele nowych twarzy, między innymi moja, co zupełnie zmieniło strukturę dotychczasową tej machiny. Każdy kto choć trochę zna się na sporcie wie, że zespół nie powstaje w klika tygodni, lecz buduje się go latami. Tutaj okazało się, że drzemie w nas dużo większy potencjał niż przypuszczaliśmy. To super pozytywne.
Jak przed rozpoczęciem sezonu, a jak obecnie wyglądają cele zespołu? Walczycie o awans do Superligi?
- Na pewno chcieliśmy się utrzymać, ewentualnie mówiliśmy o walce o środek tabeli. Dziś stajemy przed szansą gry o baraże do Superligi, pod warunkiem, że nie stracimy zbyt wielu punktów do końca sezonu. A czy uda nam się o powalczyć o awans pokaże czas. To jest sport, a więc wszystko może się zdarzyć.
Ewentualny brak miejsca w najlepszej dwójce gr. A potraktujecie jako porażkę?
- Nie, skądże. Plan minimum na ten sezon zrealizowaliśmy, ale sport nie lubi minimalistów, więc będziemy strać się walczyć dalej, by zająć jak najwyższe miejsce na koniec sezonu.
Z uwagi na finały mistrzostw Polski juniorów następny mecz przeciwko rezerwom Orlen Wisły Płock rozegracie dopiero za dwa tygodnie. Nie obawia się Pan, że ta dłuższa przerwa może odbić się na waszej dyspozycji?
- Tak to prawda, szykuje nam się trochę dłuższa przerwa w rozgrywkach. Mam jednak nadzieje, że nasz doświadczony sztab szkoleniowy pod przewodnictwem Witolda Rzepki i przy współpracy ze Sławkiem Monikowskim i Robertem Lisem odpowiednio przygotuje nas do końcowej części sezonu.
Co sądzi Pan o najbliższym rywalu? Płocczanie znajdują się ostatnio w znakomitej dyspozycji. Spodziewa się Pan trudnego spotkania?
- Uważam, że jest to młody zespół, mający w swoim składzie kilku ciekawych zawodników. Mimo, że wielu fachowców będzie stawiało nas w roli faworyta, to jeżeli nie podejdziemy w pełni skoncentrowani i zdeterminowani do tego spotkania, Nafciarze mogą na napsuć sporo niepotrzebnej krwi.
Do końca sezonu pozostało pięć kolejek, więc chcąc liczyć się w walce o Superligę nie możecie pozwolić sobie na stratę zbyt dużej ilości punktów. Terminarz jednak nie rozpieszcza was zbytnio - na koniec zagracie z Spójnią, Gorzowem Wlkp. i Szczecinem. Te mecze zadecydują o końcowym układzie tabeli? Który z tych rywali jest najtrudniejszy i jest waszym najgroźniejszym przeciwnikiem w walce o baraże do Superligi?
- Zgadza się, terminarz rozgrywek nie jest dla nas najkorzystniejszy. Jednak niezależnie od tego, jaki by nie był, to zawsze się znajdzie ktoś niezadowolony z tego powodu. Naszym zadaniem jest granie i wygrywanie, a nie patrzenie na terminarz. Uważam, że te mecze będą miały duży wpływ na końcowy układ tabeli, ale nie decydujący. Nie chciałbym też dywagować który z tych przeciwników jest najgroźniejszy. Każdy z tych trzech zespołów jest silną epiką, tym bardziej w sytuacji gdy gra na własnym podwórku. Za kilka tygodni okażę się, która z tych drużyn była najtwardszym orzechem do zgryzienia.
Przed sezonem przybył Pan do ekipy Zeptera z AZS UŁ Łódź. Nie miał Pan chyba większych problemów z aklimatyzacją w nowym zespole. Czego spodziewał się Pan po ekipie Zeptera przechodząc do Warszawy?
- Szybko zaaklimatyzowałem się w nowej drużynie, atmosfera jest naprawdę super. Chłopaki bez przerwy żartują, ale gdy trzeba wziąć się do pracy, śmiechy i pogaduszki idą na bok i wszyscy razem zasuwamy. Miałem nadzieję, że spotkam tu ludzi, którzy uwielbiają piłkę ręczną tak bardzo jak ja i nie zawiodłem się. Jestem naprawdę zadowolony z mojego przejścia do stolicy.
Na przestrzeni tego sezonu wyrósł Pan na lidera Zeptera. Z dorobkiem 92 bramek zajmuje Pan 5. miejsce w klasyfikacji strzelców. Włączy się Pan do walki o koronę króla strzelców? Przywiązuje Pan w ogóle uwagę do tej klasyfikacji?
- Uważam, że najważniejsza jest drużyna, a nie tytuł korony króla strzelców. Dobrze grający zespół kreuje indywidualności. To przecież koledzy z mojego zespołu podają mi piłkę, tworzą pozycje do dodania rzutu, stawiają zasłony po których zdobywam bramki. A czy włączę się do walki o koronę strzelca? Odpowiedz poznamy już niedługo.
Jaka będzie końcówka sezonu w wykonaniu Zeptera w ocenie Adama Marciniaka?
- Mogę jedynie obiecać. że będziemy walczyć z pełną determinacją i zaangażowaniem do samego końca sezonu 2011/2012, dostarczając przy tym wielu emocji i wrażeń naszym kibicom i widzom. Na efekt końcowy musimy poczekać jeszcze kilka tygodni, lecz pamiętajmy - to jest sport i tu wszystko może się zdarzyć.