Dariusz Molski: W ataku pozycyjnym nie rzuciliśmy tego, co powinniśmy

Piłkarze ręczni Nielby Wągrowiec zremisowali 27:27 (11:11) z NMC Powenem Zabrze w sobotnim starciu 20. kolejki PGNIG Superligi. Dzięki zainkasowaniu jednego punktu nielbiści awansowali na 8. lokatę w tabeli ligowej.

Piotr Werda
Piotr Werda

- Do przerwy straciliśmy zaledwie 11 bramek. Obrona 5-1 wychodziła nam więc całkiem dobrze - rozpoczął swoją wypowiedź pomeczową Dariusz Molski. Jak wyjawił wągrowiecki pierwszy szkoleniowiec, nielbiści ustawili się w defensywie pod lewą stronę, aby wykluczyć Witalija Nata. - Wiedzieliśmy, że ten zawodnik jest reżyserem akcji ofensywnych Powenu -tłumaczył.

Według trener Nielby, agresywna obrona, którą zaprezentował jego zespół, kosztowała graczy wyjściowej siódemki bardzo dużo zdrowia. Dlatego też w dalszej części meczu pojawiło się sporo zmian. - Niestety, w ataku pozycyjnym nie rzuciliśmy tego, co powinniśmy. Sytuacji czystych - stuprocentowych mieliśmy mnóstwo. Nie udało się nam odnieść zwycięstwa, bo zagraliśmy po prostu słabiej w ataku, czyli mniej skutecznie. Nie wiem, czy można powiedzieć, że remis jest sprawiedliwy. Faktem jest, że z jednej strony mogliśmy odnieść kolejną porażkę, z drugiej strony była szansa, aby wygrać mecz już w pierwszej połowie - oceniał.

Zdaniem Dariusza Molskiego, należy podziękować zawodnikom Nielby za postawę, za to, że walczyli do samego końca. - Przegrywając spotkanie w końcówce, potrafili wypracować sytuacje, które mogły przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę - wyjaśniał.

Żółto-czarni kolejne starcie rozegrają na wyjeździe. 7 marca zmierzą się z Warmią Olsztyn. - Musimy teraz wracać do pracy i przygotowywać się do kolejnego starcia. Powiedziałem przed meczem z Powenem Zabrze, że aby dostać się do najlepszej ósemki, musimy zdobyć do końca rundy zasadniczej sześć punktów. Sześć już się nie da, jeden punkt bowiem nam uciekł. Jestem zły z tego powodu. Mając dobrze ułożony mecz taktycznie, zgotowaliśmy sobie horror. Apeluję do kibiców, aby byli z nami na dobre i złe, od początku do końca spotkania. Proszę, aby nas wspierali. Kibic to bowiem ósmy zawodnik, który uskrzydla całą drużynę - tłumaczył rozemocjonowany szkoleniowiec MKS-u.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×