Podopieczni Jerzego Szafrańca w drugiej połowie prowadzili już 24:20, nie zdołali jednak wywalczyć choćby remisu. - Zostawiliśmy wiele zdrowia na parkiecie i myślę, że gdybyśmy wcześniejsze spotkania grali, tak jak to w Puławach, to bylibyśmy w zupełnie innym miejscu niż jesteśmy. W końcówce do bramki Azotów wszedł Stęczniewski i to głównie dzięki niemu gospodarze odrobili straty. Szkoda tego meczu, bo na pewno mogliśmy wygrać - uważa Jarosław Paluch.
Teraz Miedziowym przyjdzie walczyć o utrzymanie w PGNiG Superlidze. - Czeka nas trudne zadanie, bo każda z drużyn będzie chciała zachować ligowy byt. Ja już grałem w play-outach i wiem jak duże jest to obciążenie fizyczne i psychiczne. Każda bramka i punkt jest tutaj na wagę złota. My zrobimy wszystko, aby w przyszłym sezonie nadal grać w Superlidze - dodaje kołowy.