Maciej Wojs: W poprzedniej kolejce przegraliście na wyjeździe z ASPRem Zawadzkie. Zlekceważyliście rywali czy ASPR zaskoczył Was znakomitą dyspozycją?
Radosław Jankowski: Nie było mowy o zlekceważeniu Zawadzkich, po prostu w każdej drużynie przychodzi słabszy okres, w którym nic nie idzie. ASPR grał w tym meczu lepiej od nas i po prostu nas pokonał.
Jakie elementy zadecydowały o Waszej porażce?
- Na sto procent była to nasza bardzo słaba obrona. Nie broniliśmy w tym meczu jak zawsze, całą drużyną, tylko indywidualnie. Nie mogliśmy znaleźć wspólnego języka w obronie i to dało sporo miejsca do popisu rywalom.
Czuwaj w ostatnim czasie gra dość w kratkę i co chyba najgorsze, zaczął tracić punkty z rywalami przynajmniej teoretycznie słabszymi. Jakie są powody tego, że dobre wyniki przeplatacie wpadkami?
- Wydaje mi się, że wkradło się w nas zmęczenie treningowe i zmęczenie samymi sobą. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu, a to po jakimś czasie zaczyna męczyć. Trenerzy postarali się odmienić trochę treningi i, przykładowo, zabrali nas na odpoczynek do spa. Mam nadzieję, że to pomoże.
Po ostatnich nie najlepszych wynikach pośród kibiców krążyć zaczęły opinie, iż rezygnujecie z walki o awans do Superligi. Ustosunkuje się pan do tych opinii?
- O Superligę będziemy walczyć do samego końca.
Liga zbliża się powoli ku końcowi, Czuwaj zaczyna odczuwać na swych plecach oddech głównych kontrkandydatów do awansu - Gwardii i Piotrkowianina. Która z tych drużyn wydaje się panu trudniejszym rywalem w walce o Superligę?
- Obie te drużyny są bardzo mocne. Nie skupiamy się na jednej bardziej, a na drugiej mniej. I z Gwardią i z Piotrkowianinem trzeba walczyć tak samo.
W ostatniej kolejce zmierzycie się na wyjeździe właśnie z Piotrkowianinem. Myśli pan, iż wówczas rozstrzygną się losy awansu do fazy barażowej o Superligę?
- Tak. Myślę, że z rozstrzygnięciami wszyscy będziemy musieli poczekać do samego końca.
Wcześniej jednak, bo już 17 marca pana drużyna podejmie na własnym parkiecie ostatnią ekipę rozgrywek - AZS AWF Biała Podlaska. Oczekuje pan łatwej przeprawy czy ciężkiego pojedynku?
- Wydaje mi się, że będzie to ciężki mecz. Zbliża się koniec ligi, a zespół z Białej Podlaskiej walczy o utrzymanie. Bez wątpienia będą walczyć o każdą bramkę. Mają dwóch świetnych bramkarzy, co niewątpliwie jest ich wielkim atutem. Będzie to dobry mecz walki.
Przed inauguracją rozgrywek prowadzący drużynę Czuwaju szkoleniowcy zgodnie przyznali, iż celem zespołu jest miejsce w środku ligowej tabeli. Z każdym spotkaniem cel ten ulegał jednak chyba pewnym korektom. Liczył pan przed rozpoczęciem rozgrywek na tak wysokie miejsce Harcerzy?
- Tak, przed sezonem nikt nie wspominał u nas o najwyższych ligowych miejscach. Wiedzieliśmy, że mamy bardzo dobrą drużynę, ale zarówno my, jak i trenerzy woleliśmy to pokazać na parkiecie niż tylko o tym mówić. Z meczu na mecz te cele zmieniały się, ponieważ z meczu na mecz graliśmy lepiej. Nie liczyłem na pierwsze miejsce, ale o trzecie byłem spokojny.
Przewodzi pan klasyfikacji strzelców gr. B, lecz od początku rozgrywek tuż za pana plecami znajduje się Marcin Skoczylas. Czy walka o koronę króla strzelców ma dla pana jakieś znaczenie? Zwraca pan uwagę na tę klasyfikację?
- Bardzo cieszy mnie to, że jestem wysoko w tej klasyfikacji. Jestem tam, bo wykonuje swoje zadania, a nie dlatego, że po prostu chcę tam być. Nie zwracam za bardzo uwagi na tę klasyfikację. Dużo bardziej podoba mi się tabela z Czuwajem na pierwszym miejscu.
22-letni bramkostrzelny rozgrywający musiał przykuć uwagę działaczy klubów z Superligi. Zgłaszają się po pana zespoły z wyższych lig? Miał pan oferty zmiany klubu w przerwie między rozgrywkami?
- Tak, dostałem taką ofertę, jednak trenerzy stwierdzili, że chcą mnie utrzymać w Przemyślu. Ja natomiast postanowiłem, że bardzo chętnie nadal będę grał dla Czuwaju.
Czy zobaczymy Radosława Jankowskiego w przyszłym sezonie w barwach Czuwaju?
- Tego jeszcze nie wiem. Jestem natomiast pewien, iż w przyszłym sezonie chcę grać w Superlidze.
Jaka będzie końcówka sezonu w wykonaniu Czuwaju zdaniem Radosława Jankowskiego?
- Będzie to niesamowicie męcząca końcówka, jednak mam nadzieję, że wróci nasza wysoka forma i skończymy na 1. lub 2. miejscu w tabeli.