Różnica klas - relacja z meczu Orlen Wisła Płock - THW Kiel

Zawodnicy Orlen Wisły Płock nie sprawili sensacji w pierwszym spotkaniu 1/4 finału Ligi Mistrzów. Podopieczni Larsa Walthera przegrali na własnym parkiecie 24:36 (12:14), przekreślając praktycznie swe szanse na awans do najlepszej ósemki w Europie.

Oba zespoły przystąpiły do środowego starcia osłabione brakiem kilku szczypiornistów. W ekipie Nafciarzy do nieobecnych Piotra Chrapkowskiego oraz Arkadiusza Miszki dołączył Paweł Paczkowski. Na ławce rezerwowych zabrakło ponadto Mortena Seiera. Kilończycy przyjechali do Płocka natomiast bez drugoplanowych graczy - Daniela Kubesa, Tobiasa Reichmanna oraz Milutina Dragicevicia.

Skazywani na pożarcie Wiślacy bardzo udanie rozpoczęli pojedynek - po dwóch trafieniach Christiana Spanne oraz bramce Nikoli Eklemovicia płocczanie prowadzili w 4. minucie 3:1. Dobrze między słupkami Orlen Wisły spisywali się obaj bramkarze - Marcin Wichary odbił dwie piłki z ataku pozycyjnego, a Bartosz Dudek nie dał się zaskoczyć egzekwującemu rzut karny Momirowi Iliciowi. W 9. minucie przewagę gospodarzy do trzech bramek powiększył Bostjan Kavas (5:2), a sfrustowany Alfred Gislason zmuszony był poprosić o przerwę na żądanie.

Po ostrej reprymendzie gra kilończyków nie uległa większej zmianie, jednak coraz więcej niewymuszonych błędów poczęli popełniać Nafciarze. Podopiecznych Larsa Walthera pomimo dogodnych pozycji strzeleckich zawodziła skuteczność, dodatkowo w bramce THW co raz lepiej spisywał się Thierry Omeyer. W 17. minucie po zdobyciu pięciu bramek pod rząd (m.in. po dwa trafienia Filipa Jichy oraz Christiana Sprengera), goście wyszli na prowadzenie 9:7.

Nadzieję na korzystny rezultat dla mistrzów Polski przywrócili Wichary (osiem skutecznych interwencji w pierwszej połowie) do spółki z Bostjanem Kavasem, po bramkach którego w 22. minucie był remis 10:10. Na przerwę z dwubramkową przewagą zeszli jednak kilończycy, którzy po golach Arona Palmarssona wygrywali 14:12.

Tuż po wznowieniu gry szczypiorniści popularnych Zebr natychmiastowo powiększyli swą przewagę do pięciu bramek - raz na listę strzelców wpisał się Kim Andersson, dwukrotnie trafiał Dominik Klein i w 32. minucie było już 17:12. Między słupkami gości dobrze spisywał się ponadto Andreas Palicka, który w pierwszych dziesięciu minutach drugiej połowy puścił tylko dwa rzuty.

W 36. minucie podopieczni Gislasona powiększyli swe prowadzenie do ośmiu bramek (21:13), po tym jak dwa gole z rzędu zdobył rozgrywający dobre zawody Marcus Ahlm. Po zmianie stron Wiślacy nie byli w stanie zagrozić rywalom, którzy dzięki dobrej grze w defensywie co rusz wyprowadzali zabójcze kontrataki. W 47. minucie po jednym z nich przewaga Kiel wzrosła do dziesięciu bramek (27:17), a w 54. minucie po rzucie Momira Ilicia wynosiła już jedenaście trafień (32:21).

Fakt, iż zawodnicy popularnych Zebr nie wygrali większą różnicą niż dwanaście bramek płocczanie zawdzięczać mogą tylko i wyłącznie fantastycznej dyspozycji Marcina Wicharego. Bramkarz reprezentacji Polski zanotował w drugiej połowie osiem skutecznych interwencji, a w całym meczu zatrzymał aż szesnaście rzutów rywali. Było to jednak zdecydowanie za mało, by zagrozić jednej z najlepszych ekip świata. Wynik spotkania na 36:24 ustalił Ilić, pewnie egzekwując rzut karny.

Orlen Wisła Płock - THW Kiel 24:36 (12:14)
[b]Orlen Wisła:

[/b]Wichary, Dudek - Spanne 6, Wiśniewski 5, Kavas 4, Toromanović 4, Dobelsek 3, Eklemović 2, Kubisztal, Kwiatkowski, Syprzak, Twardo, Zołoteńko.[b]

Kiel: [/b]Omeyer, Palicka - Ahlm 6, Jicha 6, Andersson 5, Klein 5, Sprenger 5, Ilić 3, Palmarsson 3, Zeitz 2, Narcisse 1, Lundström.
[b]Kary:

[/b]Orlen Wisła - 6 min. (Kubisztal - 4 min., Spanne); Kiel - 2 min. (Sprenger).
[b]Sędziowali:

[/b]Romeo Stefan oraz Bogdan Stark.

Źródło artykułu: