Pomimo problemów z dostępnością hali MOSiR w Nowym Sączu, drużyna przygotowywała się bardzo intensywnie. Sztab szkoleniowy nie mogąc skorzystać ze swojego stałego miejsca treningu, zmuszony był znaleźć inne lokalizacje do pracy. Przyjęto zatem gościnność sali sportowej jednego z gimnazjów oraz nowych obiektów sądeckiej PWSZ.
- Przytrafiła nam się taka kłopotliwa sytuacja, jednak udało się zrealizować wszystko, co sobie założyliśmy. Nie można powiedzieć, że zakłóciło to nasza pracę, bo nawet trenując na nieco węższej sali niż zazwyczaj, byliśmy w stanie efektywnie pracować. Wiadomo w ten dzień należało odpuścić sobie ćwiczenie gry skrzydeł, ale nie można mówić o zakłóceniu rytmu naszej pracy, bo to nieprawda. Uważam, że mamy podstawy być zadowoleni - powiedział Marian Gawęda, drugi trener sądeckiej drużyny.
Przez chwilę zagrożony był sobotni występ najnowszej zawodniczki w szeregach Olimpii/Beskid. Klub trzymał to jednak w ścisłej tajemnicy i teraz, kiedy obecność Victoryi Panasiuk w składzie meczowym jest pewna, zdecydowano się o tym poinformować.
- Pojawił się pewien problem z występem Victoryi, jednak na tę chwilę wszystko jest już załatwione. Nie ma obaw, że mogłaby ona nie być do naszej dyspozycji - dodał trener. Brak Białorusinki w Olkuszu mógłby być dużą stratą dla sądeczanek. W swoich trzech dotychczasowych meczach dla Olimpii/Beskid Panasiuk rzuciła 27 bramek, będąc wyróżniającą się postacią drużyny.
Zapowiadane przez sztab szkoleniowym nowe ustawienie oraz taktyka na mecz z SPR są już gotowe. Szczegółowa analiza gry przeciwnika oraz możliwości swojego zespołu mają być receptą na premierowe pokonanie zespołu Dariusza Olszewskiego. - Celem było przygotowanie czegoś innego niż dotychczas w lidze. Rywalki doskonale nas znają, grały z nami i zapewne oglądały też nasze mecze z innymi drużynami, więc trzeba było szukać nowych rozwiązań. Nie można mówić o rewolucji, bo była to tylko kosmetyka. Pewne warianty na mecz z SPR testowaliśmy w poprzednich spotkaniach fazy play-off. Możemy być dobrej myśli - wyjaśnił Gawęda.
- SPR Olkusz jest dla nas równorzędnym rywalem, nie można mówić tutaj o znacznej przewadze, w możliwościach tych zespołów. Owszem poprzednie spotkania między nami, nie wyszły tak jak sobie życzyliśmy, ale była to wina naszych błędów. Sztab szkoleniowy musi uderzyć się w pierś i wziąć to na swoje barki, gdyż my jesteśmy odpowiedzialni za grę drużyny. Pierwsze spotkanie to brak koncentracji po zdobyciu wysokiej przewagi, co zaowocowało remisem. Drugi mecz nastąpił po długiej przerwie, umówione sparingi nie doszły do skutku i ratowaliśmy się treningami. Może zabrakło świeżości, teraz jednak jesteśmy w ciągu meczowym i na bieżąco mamy obraz gry drużyny. Nie można porównywać ze sobą tych spotkań, każdy mecz jest inny - dodał.
Drugi trener nowosądeckiej drużyny apeluje także o odpowiednie nastawienie do meczu, brak wywierania presji na zespół ze strony otoczenia. - Nie można mówić, że jest to mecz taki jak inne, bo to pojedynek na ligowym szczycie. Jednak nie można nadawać mu rangi najważniejszego, bo nie decyduje on jeszcze o wszystkim. Takie słowa wywierają tylko niepotrzebną presję i stres. Nawet strata punktowa w Olkuszu nie oznacza rozstrzygnięcia walki o pierwsze miejsce. Dużo ważniejszy w kontekście układu tabeli będzie mecz ostatni, w Nowym Sączu.
Jako że Olimpia/Beskid może być pewna gry w barażach, coraz więcej uwagi trenerzy poświęcają właśnie tej rywalizacji. - W następnej fazie rozgrywek możemy zmierzyć się ze Słupią Słupsk lub Samborem Tczew, w zależności od naszej pozycji w tabeli. Od jakiegoś czasu zbieramy informacje o tych drużynach, dowiadujemy się nowych rzeczy o ich występach i składzie. Mamy już obraz jak grają, ustawiają się i stopniowo ta wiedza jest powiększana, po czym analizowana. Z kilku powodów wolelibyśmy zmierzyć się ze Słupią, gdyż wydaje się mniej groźnym przeciwnikiem. Dlatego korzystnie byłoby nam zająć pierwsze miejsce - zakończył Marian Gawęda.