Poprzedniego spotkania z Nielbą ciechanowianie nie wspominają najlepiej. W listopadzie zeszłego roku Jurand w bardzo kiepskim stylu przegrał w Wągrowcu. Wówczas podopieczni Pawła Nocha nie tworzyli drużyny, grając indywidualnie. W sobotę beniaminek zapewne będzie chciał zatrzeć złe wrażenie. - Do Wągrowca jedziemy po dwa punkty - zapowiada Oleg Semenov, rozgrywający ciechanowskiego zespołu.
Faworytem sobotniego meczu są niewątpliwie gospodarze. Nielba przede wszystkim ma po swojej stronie atut własnej hali. Ponadto drużyna Pawła Galusa jest silniejsza kadrowo od Juranda. Ciechanowianie mają zatem niewielkie szanse na powodzenie, tym bardziej, że w Wągrowcu zabraknie ich lidera, zawieszonego za niesportowe zachowanie Michała Prątnickiego. - Nielba jest od nas zdecydowanie bardziej doświadczona i nie oszukujmy się, personalnie lepsza - tłumaczy trener ciechanowian.
Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że to runda play-out. Obie drużyny walczą o być, albo nie być w najwyższej klasie rozgrywkowej. W poprzedniej kolejce obydwa zespoły triumfowały. Nielba pokonała na wyjeździe Zagłębie Lubin, natomiast Jurand przed własną publicznością okazał się lepszy od Warmii Olsztyn. Wydaje się, że sobotni pojedynek rozstrzygnie się w defensywie. Zapowiada się zatem mecz prawdziwej walki.
- Jakkolwiek miałyby się potoczyć nasze losy, na pewno nie oddamy punktów łatwo. Będziemy walczyć do ostatniego spotkania - zapewnia Noch. - Jedziemy do Wągrowca walczyć, a jak się walczy i wszystko stawia się na jedną kartę, to czasami nawet na tak trudnym terenie można zwyciężyć. Jestem przekonany o tym, że mecz w Wągrowcu nie będzie decydował o tym, kto zostanie w Superlidze, a kto z niej spadnie - dodaje 33-letni szkoleniowiec.