Łukasz Lemanik: Pani trener jak wyglądały ostatnie przygotowania zespołu do nowego sezonu?
Bożena Karkut: Mamy za sobą obóz przygotowawczy w Miliczu, gdzie przebywałyśmy półtora tygodnia. Rozegrałyśmy także pierwszy mecz sparingowy, w którym pokonałyśmy Piotrcovię. Przez najbliższy czas będziemy trenować raz dziennie w "czternastce", a w najbliższy weekend udamy się na turniej do Markstädt.
W nowym sezonie w drużynie Interferii nie zobaczymy dwóch podstawowych zawodniczek - Natalii Tsvirko i Kaji Załęcznej, które udały się na urlopy macierzyńskie...
- Natasza powoli przygotowywała nas do tego, o decyzji Kaji dowiedzieliśmy się niedawno. Na pewno od strony zawodowej nie powinnam być zadowolona, gdyż jest to osłabienie zespołu, ale patrząc od strony kobiety cieszę się, że mogą pogodzić sport z macierzyństwem i życzę im jak najlepiej. Pracując z kobietami trzeba się z tym liczyć. Przed nowym sezonem nasz skład wygląda dobrze. Mam tylko nadzieję, że ominą nas kontuzje i bociany nie będą już przylatywały (śmiech).
Do ligi pozostało już coraz mniej czasu. Pierwszy mecz zagracie z SPR-em Lublin. Czy to dobrze, że zainaugurujecie rozgrywki z tak wymagającym rywalem?
- Nie rozpatrywałem tego w ten sposób, czy to dla nas lepiej czy gorzej. Powiem szczerze, że chyba wole grać z mocniejszymi na początku niż na przykład z beniaminkiem, którego dobrze nie znam. Lublin znamy bardzo dobrze i wiemy na co go stać. Zarówno my jak i oni będą świeżo po przygotowaniach i skoro mamy się zmierzyć możemy to zrobić już na początku. Na pewno zrobimy wszystko, aby sezon rozpocząć od zwycięstwa.
W ostatnich dwóch sezonach graliście ze sobą kilkanaście razy...
- Kiedy przychodzi nam grać o najwyższe cele to niespecjalnie jest wybór. W ostatnich sezonach rzeczywiście trafiałyśmy na zespół z Lublina niezwykle często, zarówno w lidze, w pucharze Polski jak i europejskich pucharach. Tak to już jest kiedy obydwie drużyny walczą o najwyższe cele. Dlatego tak często się spotykamy.
Jak Pani oceni przeprowadzone transfery?
- Zawodniczki, które pozyskujemy są to przeważnie zawodniczki z kadry młodzieżowej lub utalentowane wychowanki klubu. Na pewno było nam trudniej przed ubiegłym sezonem, kiedy odeszło sześć zawodniczek. Trzeba było trochę czasu, żeby to poukładać. Tym razem roszad w składzie jest mniej, co powinno dać lepszy efekt jeśli chodzi o zgranie zespołu. My transfery planujemy sobie systematycznie od lat i na pewno nie jest to niespodzianką to co się u nas wydarzyło w tym roku.
A powrót do Lubina Natalii Ciepłowskiej?
- Rzeczywiście to chyba jedyna, ale miła niespodzianka jeśli chodzi o nasz skład. Jest nam bardzo miło, że Natalia skoro chciała wrócić do Polski, wróciła z powrotem do Zagłębia. Świadczy to tylko o tym, że grając tutaj kilka lat czuła się bardzo dobrze.