W początkowej fazie gry oba zespoły popełniły wiele błędów, a gra przepełniona była niewykorzystanymi sytuacjami. Nerwy szybciej opanowali gracze Atletico Madryt, którzy uzyskali skromne, jedno bramkowe prowadzenie. Gracze duńskiej Kopenhagi postanowili nie odpuszczać i szybko doprowadzili do remisu. W kolejnych minutach oba zespoły szły "łeb w łeb". W 9. minucie po bramce Mikkela Hansena na pierwsze prowadzenie w meczu wyszli podopieczni Magnusa Anderssona.
W kolejnych minutach gracze z Danii powiększali swoją przewagę, działo się tak głównie dzięki świetnej postawie Niclasa Ekberga. Oprócz dobrej gry duńskiego skrzydłowego, na uwagę zasługuje również znakomita gra Kaspera Hvidta, który w pierwszych szesnastu minutach odbił cztery rzuty graczy ze stolicy Hiszpanii. W drugim kwadransie gry obraz gry nie zmienił się.
Ponownie to gracze z Kopenhagi prowadzili grę i przeważali na parkiecie. Cały czas utrzymywała się wypracowana w pierwszych piętnastu minutach przewaga trzech bramek. W ostatnich sześćdziesięciu sekundach pierwszej połowy meczu przypomniał o sobie Hvidt, który popisał się kolejną fantastyczną interwencją. Ostatecznie gracze obu zespołów schodzili do szatni przy wyniku 12:15.
Wynik drugiej połowy spotkania otworzył Kiril Lazarov, tym samym Macedończyk dał swoim kolegom z drużyny sygnał do odrabiania strat. Mimo, że madrytczycy wywierali coraz większą presję na graczach Kopenhagi, ci ani na chwilę nie zwalniali tempa i nie pozwalali zbliżyć się rywalom na mniej niż dwie bramki. W 38. minucie wydawało się, że przełomową akcję przeprowadził wspominany już Lazarov. Dzięki jego kolejnemu trafieniu gracze Atletico zniwelowali stratę do jednej bramki.
Chwilę później strata graczy z Madrytu do zawodników Kopenhagi ponownie wynosiła trzy trafienia. Na osiemnaście minut przed końcowym gwizdkiem sędziów podopieczni Talanta Dujszebajewa poderwali się do walki i kolejny raz dzięki zdobyli kontaktową bramkę, a jej autorem był Lazarov. Niecałe sześćdziesiąt sekund później Macedończyk po raz kolejny znalazł się w centrum zainteresowanie. Tym razem rozgrywający Atletico wykorzystał rzut karny i doprowadził do remisu.
Kolejne sekundy pojedynku upłynęły pod znakiem nieskuteczności. Wystarczy powiedzieć, że kolejną bramkę w tym spotkaniu zdobył dopiero w 45. minucie Olafur Stefansson. W następnej części meczu sytuacja zmieniała się, jak w kalejdoskopie. Na dziesięć minut przed końcem meczu do głosu doszli gracze z Madrytu, którzy po trafieniach Lazarova i Eduarda Fernandeza uzyskali drugie w tym spotkaniu prowadzenie. Chwilę później przewagę do dwóch bramek podwyższył Joan Canellas, a szkoleniowiec duńskiego zespołu poprosił o czas.
Minutowa przerwa w grze nie pomogła graczom Kopenhagi, chwilę później ich starta do rywali wnosiła już trzy trafienia. Jak się okazało w końcowym rozrachunku były to kluczowe momenty spotkania. W ostatniej części spotkania graczy z Kopenhagi stać było jedynie na zniwelowanie strat do dwóch bramek. Mecz zakończył się wynikiem 25:23 dla Atletico. To właśnie Hiszpanie zmierzą się w niedzielę w wielkim finale Ligi Mistrzów z THW Kiel.
Atletico Madryt - AG Kopenhaga 25:23 (12:15)
Atletico Madryt: Hombrados, Sterbik - Lazarov 11, Canellas 3, Markussen 3, Fernandez 2, Aguinagalde 2, Kallman 1, Davis 1, Parrondo 1, Abalo 1,
AG Kopenhaga: Hvidt - Stefansson 5, Ekberg 5, Hansen 4, Sigurdsson 3, R. Toft Hansen 2, H. Toft Hansen 2, Larsen 1, Atlason 1,
Kary: Atletico - 4 min. (Markussen, Entrerrios) ; Kopenhaga - 6 min. (R. Toft Hansen, Jorgensen, Sigurdsson)
Sędziowie: Matija Gubica - Boris Milosević (obaj Chorwacja)
Widzów: 20 000
Ogólnie jestem rozczarowany poziomem obu dzisiejszych półfinałów. Bardzo dużo Czytaj całość