Alicja Chrabańska: Zajęcie szóstego miejsca to dla was wypełnienie planu minimum, czy jednak coś ponad plan?
Remigiusz Lasoń: Zakończone rozgrywki były dla nas ciężkie. Można powiedzieć, że to sezon wzlotów i upadków. Pierwsza runda bardzo słaba, druga znakomita. Mecze play-off z MMTS-em Kwidzyn sprowadziły nas na ziemię. Potem jednak w bardzo dobrym stylu awansowaliśmy do gry o miejsce 5. Ostatecznie zajęliśmy szóstą lokatę i tym samym wypełniliśmy cele przedsezonowe. Mimo wszystko po pierwszej rundzie wszyscy w Zabrzu marzyli o tym żeby się tylko utrzymać. Uważam więc, że z perspektywy całego sezonu zrobiliśmy coś więcej, niż minimum. Mało któremu beniaminkowi udaje się tak "namieszać" w lidze jak to zrobiliśmy my.
Czego zabrakło, aby "namieszać" jeszcze bardziej i wyprzedzić Azoty Puławy?
- Przede wszystkim wygraliśmy u siebie zbyt małą różnicą. Powtórzyła się historia z dwumeczu Pucharu Polski, kiedy nasz dorobek przed rewanżem mógł być zdecydowanie większy. 3 bramki w obecnej piłce ręcznej to praktycznie nic. Mimo tego do 50. minuty to my mieliśmy 5 miejsce.
Niestety w ostatnich 10 minutach Azoty zagrały skuteczniej, dodatkowo wpadło im kilka szczęśliwych piłek i było już po meczu.
Mimo przegranej to chyba jednak był twój mecz sezonu. Zdobyłeś aż 11 bramek…
- Nie, to nie był mój mecz sezonu, bo moja drużyna przegrała! Moimi meczami sezonu są wszystkie te, w których wygrywa moja drużyna i obojętnie czy rzucę wtedy 10, 12 bramek czy w ogóle.
Niezależnie od tego czy zajęlibyście piąte miejsce czy jednak szóste to i tak przed ostatnią rundą mówiliście, że to dobry wynik. Co o nim zdecydowało?
- Drużyna. Tworzyliśmy w tym sezonie kolektyw, który mimo słabszych wyników nie załamywał się, tylko dalej ciężko pracował na ostateczny wynik.
Po ilości zmian kadrowych można wnioskować, że o wasze zgranie nie trzeba się już martwić. Są też poważne wzmocnienia, po których zaczęło się o was mówić jako o ekipie, która zagra o medale…
- Na spekulacjach przedsezonowych "przejechało" się już kilka drużyn, więc ja bym podszedł do tego ostrożniej. Wiadomo, że zgranie nie tylko w piłce ręcznej działa na korzyść, ale to sezon weryfikuje wszystko. Nie mniej wiem, że jako drużyna zrobimy wszystko żeby wypełnić założenia zarządu.
Pojawiły się spekulacje, że być może nie zobaczymy Cię już w NMC Powen Zabrze. Podpisałeś jednak nowy kontrakt, zadecydowały względy czysto sportowe?
- Jestem wychowankiem klubu z Zabrza i oczywiste jest to, że zadziałał po części sentyment. Natomiast obecnie jesteśmy świadkami tego, że NMC Powen Zabrze rozwija się pod względem sportowym oraz organizacyjnym i nie ukrywam, że chciałbym być tego częścią. Stąd zdecydowałem się przedłużyć kontrakt.
Kontrakt jest już podpisany, sezon zakończony jak wobec tego wyglądają wasze najbliższe plany? Kiedy powrócicie do treningów?
- Dokładnie jeszcze nie wiem kiedy zaczniemy przygotowania do sezonu, ale w sporcie profesjonalnym zawodnik przygotowuje się cały czas. Wiadomo, że potrzebnych jest tych kilka dni, kiedy nie myśli się tylko o sporcie i jedzie na zasłużone wakacje, ale pozostała część urlopowa poświęcona będzie na "podtrzymaniu" tego na co tak ciężko się pracowało w sezonie poprzednim.