Wszyscy chcemy odrodzić stare, dobre Wybrzeże - rozmowa z Damianem Wleklakiem

Damian Wleklak opowiedział o wielu różnych aspektach dotyczących rozwoju piłki ręcznej w Gdańsku. Zdradził też, że Artur Siódmiak chce stworzyć w tym mieście akademię piłki ręcznej dla dzieci.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Michał Gałęzewski: Czy te wzmocnienia, które poczyniliście dotąd są tym, czego oczekiwaliście?

Damian Wleklak: Na pewno jesteśmy zadowoleni z tych wzmocnień. Brakuje nam praktycznie tylko zawodnika na pozycję prawego skrzydłowego, bo zostaje sam Andrzej Rakowski. Nie będziemy jednak szukali go na siłę i w razie potrzeby będziemy się posiłkować Marcinem Markuszewskim, który potrafi grać i z jednej i z drugiej strony. Do tego niedługo wróci Radek Steege. Smutną sprawą jest odejście bramkarza Wojtka Kasperka, który na pewno stał przed dużym dylematem. Umówiliśmy się, że za trzy lata wróci do nas jako sponsor. Liczę, że wszystko mu się poukłada i będziemy trzymać za niego kciuki.

Dołączyło kilku doświadczonych i kilku młodych zawodników. Zespół będzie podobnie zbalansowany, jak w ubiegłym sezonie, czy chcecie szukać lidera? Czasami brakowało osoby, która weźmie na swoje barki grę w obronie, czy w ataku.

- Jeśli chodzi o doświadczonych zawodników, których udało nam sie pozyskać - mówię tu o Michale Waszkiewiczu, Dawidzie Nilssonie i Marcinie Markuszewskim - jesteśmy spokojni, gdyż potrafią oni podejmować decyzje w trudnych momentach. To ograni zawodnicy z dużymi umiejętnościami i fajnie, że rywalizacja na treningach i na meczach wejdzie na wyższy poziom. Młodzi zawodnicy będą mogli się od nich uczyć. Jeśli chodzi o resztę naszych wzmocnień, to bardzo perspektywiczni zawodnicy. Wzięliśmy ich z myślą o przyszłości. Ci, którzy grali w SMS-ie występowali już na pierwszoligowych parkietach i byli znaczącymi postaciami. Inaczej wygląda jednak granie w normalnym zespole ligowym. W SMS-ie jest mniej presji, gdyż tam głównie się nastawia na szkolenie. U nas dochodzi do tego rywalizacja związana przede wszystkim ze zdobywaniem punktów.

Damian Wleklak wierzy w swój zespół Damian Wleklak wierzy w swój zespół

W tym sezonie cel jest jeden?

- Tak, żeby grać lepiej i zająć wyższą pozycję niż w zeszłym sezonie.

Byliście trzeci, więc oznacza to walkę o PGNiG Superligę.

- Będziemy się starać i postaramy się włączyć do rywalizacji. Bardzo nas interesuje granie wyżej. Graliśmy cały sezon w I lidze i ją poznaliśmy. Teraz będziemy robili wszystko, aby grać lepiej.

Pod względem organizacyjnym jesteście na wyższym poziomie, niż rok temu o tej porze?

- Dzięki naszym sponsorom, którzy też czują drogę, którą sobie wybraliśmy jesteśmy lepiej zorganizowani. Oni też nas wspomagają i niektóre firmy, które mogą sobie na to pozwolić przeznaczają na nas więcej środków. Chcemy usprawnić stronę organizacyjną, bo zdajemy sobie sprawę, że musimy poprawić wiele rzeczy. Ważna jest też przychylność władz uczelni, która nam dopinguje i jest z nami. Chcemy podnieść komfort spotkań i wszystko z roku na rok będzie na coraz wyższym poziomie.

Macie teraz w ekipie więcej uznanych w świecie piłki ręcznej nazwisk. Chcecie to wykorzystać pod względem marketingowym?

- Tak. Mogę zdradzić, że jesteśmy po rozmowie z Arturem Siódmiakiem, który też do nas dołączy, ale w trochę innej formie. Ma on pomysł na akademię piłki ręcznej dla dzieci w Gdańsku i chcemy mu w tym pomóc, aby otworzyć mu drogę. Byliśmy na paru spotkaniach i cieszy nas, że coraz więcej chłopaków wraca. Jak uda nam się zrealizować nasz cel i dostać się piętro wyżej, to mamy poczynione kolejne rozmowy. Planami wybiegamy bardzo daleko. W sporcie jest jedna prawda, którą weryfikuje boisko. Chcemy się skupić na tym sezonie i wypaść lepiej, niż w zeszłym.

W ostatnich okienkach transferowych pokazaliście, jak wygląda wasz pomysł. To walka o miejsce w składzie na kolejny sezon. Zawodnicy mają świadomość tego, że mogą "odpaść"?

- Mają tego świadomość. Ten rok, który spędziliśmy z naszymi zawodnikami dał im dużo do myślenia. Poznali naszą filozofię, żeby za wszelką cenę walczyć o wszystko, co jest możliwe. Ci którzy wracają, nie przychodzą tu na sportową emeryturę. Wiedzą, że aby wszystko działało jak najlepiej, potrzebne jest podwyższanie poziomu sportowego drużyny. Po naszych rozmowach mamy sygnały, że każdy chce dać z siebie jak najwięcej i odrodzić stare, dobre Wybrzeże, które zawsze tutaj było.

Nielba Wągrowiec już tydzień temu wznowiła treningi. Dlaczego wy jeszcze tego nie zrobiliście?

- Mamy swój system. Zawsze przygotowywaliśmy się osiem tygodni przed ligą i uważamy, że ten czas nam w zupełności wystarczy. Nie chcemy być później sobą zmęczeni. W tym roku startujemy z innego poziomu. Ci zawodnicy, którzy z nami byli są inaczej wytrenowani. Przez cały poprzedni rok pracowali bardzo mocno i jestem przekonany, że będą przygotowani do zajęć i będzie nam wszystko łatwiej wychodziło. W ubiegłym sezonie było wielu startujących od zera zawodników. Grali w drugiej lidze, trenowali 3-4 razy w tygodniu podczas półamatorskich zajęć. Trening wielu zawodników z innych klubów też wyglądał inaczej. Teraz jesteśmy przekonani, że będzie łatwiej przechodzić na jeszcze wyższe obciążenia.

Wychodząc na wyższy pułap, planujecie zwiększyć ilość zajęć? Wiele klubów z PGNiG Superligi, czy z zagranicy ma dwa treningi dziennie.

- Trochę nam tego jeszcze brakuje. W tym sezonie nie przewidujemy żadnych zmian. Obciążenia treningowe będą jednak na pewno wyższe. Będziemy też więcej czasu poświęcać na takie aspekty, jak wyszkolenie indywidualne i poprawa gry taktycznej.

Jedziecie na trzy turnieje. To optymalna ilość?

- Tak, bo między nimi będziemy mieli gry kontrolne z lokalnymi rywalami. Podczas turnieju w Dzierżoniowie jest bardzo dużo grania, ten w Legionowie też jest nieźle obsadzony. Przede wszystkim nas cieszy to, że mogliśmy zorganizować turniej poświęcony wielkiej osobistości, trenerowi Wallerandowi. Fajnie, że udało nam się zaprosić drużyny z PGNiG Superligi. To co teraz robimy, to duża jego zasługa. Ci ludzie, których on wychował, pomagają nam w rozwoju klubu.

Jakie zespoły będą waszymi głównymi rywalami w drodze do awansu?

- Tutaj jeszcze trudno powiedzieć cokolwiek o zespołach, które spadły z PGNiG Superligi. Mają one jednak spore doświadczenie. Silne będzie Leszno, które pamiętamy z zeszłego roku. Mocni będą też rywale z Malborka i z Kościerzyny, a także nasz lokalny rywal zgłaszający akces do gry w PGNiG Superlidze - Kar-Do Spójnia Gdynia. Bardzo silny jest beniaminek z Legionowa, który ma w swoim składzie wielu doświadczonych zawodników, grających wcześniej w najwyższej klasie rozgrywkowej. Grania będzie dużo, bo liga została powiększona. To jednak dobrze, bo będzie ona ciekawsza.

Czy Wleklak i Waszkiewicz nadal będą trenować reprezentację Polski? Czy Wleklak i Waszkiewicz nadal będą trenować reprezentację Polski?
Obecnie razem z Danielem Waszkiewiczem macie dwie role - jesteście również trenerami reprezentacji Polski. Co by było, gdybyście pozostali na tym stanowisku?

- Ja nie lubię gdybać. Jak będą konkrety, to będziemy się zastanawiać. Z całą pewnością jednak cały czas chcemy być z klubem, bo zbyt dużo pracy włożyliśmy z Danielem i z resztą współpracowników, żeby to opuszczać. Naprawdę robimy to nie tylko z powódek pracy, ale i ze względu na to z kim jesteśmy oraz na środowisko. Jesteśmy w domu i sprawia nam to wielką frajdę oraz daje nam dużo radości.

Dałoby się wszystko połączyć?

- To jest kwestia decyzji, które zapadną w Warszawie. Jak je poznamy, to się zastanowimy. Ja żyję tym co jest i lubię konkrety.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×