Chcę się odbudować - rozmowa z Arkadiuszem Miszką, nowym zawodnikiem Piotrkowianina

Z Wisły Płock Arkadiusz Miszka musiał odejść, bo przeszkodziła mu kontuzja. Teraz doświadczony szczypiornista chce odbudować swoją formę w Piotrkowianinie.

Krzysztof Podliński: Po kilku latach przerwy znów zagrasz dla Piotrkowianina. Jakie to uczucie?

Arkadiusz Miszka: Na pewno dziwne i miłe. Dziwne dlatego, bo przenosiłem się do jednej z najlepszych hal w Polsce, gdzie mieści się naprawdę dużo ludzi. Teraz będę grał w takiej malutkiej. Zawsze jest różnica gabarytowa. Natomiast na pewno to miłe uczucie, ponieważ spędziłem już kiedyś w Piotrkowie dwa lata. Bardzo dobrze mi się tutaj grało z chłopakami. Mam nadzieję, że w tym sezonie będzie super i utrzymamy się w lidze. Nie jest to dla mnie nie wiadomo, jaki przeskok, ponieważ grałem tutaj wcześniej. Znam towarzystwo i miasto.

Domyślam się, że chciałeś zostać w Wiśle. Przeszkodziła Ci kontuzja.

- Nie ukrywam, że nie chciałem odchodzić z Wisły. Przeszkodziła mi trochę ta kontuzja, ale trudno. Taki jest los sportowca. Wiadomo, że każdy chce walczyć o jak najwyższe cele, czyli o Ligę Mistrzów i mistrzostwo Polski, ale moja drużyna jest teraz inna. Mam nadzieję, że ten sezon będzie dobry i się odbuduje.

Przyznałeś otwarcie, że rozważałeś propozycję Powenu Zabrze. Dlaczego ostatecznie wybrałeś Piotrkowianina?

- Z Powenem Zabrze byłem dogadany na słowo. Niestety, nagle stało się tak, że zarząd z trenerem wybrali innego zawodnika - Patryka Kuchczyńskiego z Kielc. Wybrałem grę w Piotrkowie Trybunalskim, ponieważ z ofert, jakie mi zaproponowano oprócz Powenu, który faktycznie odrzucił moją kandydaturę była to najlepsza propozycja. Oczywiście też bliżej domu. Jest to beniaminek, który ma aspiracje, by powalczyć o pierwszą ósemkę. Dlatego też wybrałem ten klub.

Dla Ciebie to nowy Piotrkowianin. Aktualny skład drużyny, różni się od tego, w którym Ty występowałeś kilka lat temu. Jest również inny trener.

- Wszystko się zmienia w klubach. Wiadomo, że jest to troszeczkę inny skład niż mieliśmy dwa czy trzy lata temu, kiedy zdobywaliśmy piąte miejsce. Jest to powiązanie rutyny z młodością. Mam nadzieję, że trener przede wszystkim dobrze to poukłada. Widać, że młodzi zawodnicy dobrze sobie radzą. Dopiero od kilku dni trenujemy z piłką, ale już teraz widzę, że naprawdę paru chłopaków może jeszcze niejedno pokazać w naszej Superlidze. Mam nadzieję, że damy sobie radę. Ja pozytywnie patrzę w przyszłość.

W Wiśle większość zawodników miała spore doświadczenie. Natomiast skład Piotrkowianina opiera się raczej na młodych graczach. Twoje ogranie nie tylko w Superlidze, ale również w europejskich pucharach będzie bardzo cenne dla całego zespołu.

- Mam taką nadzieję. Po to też podpisano ze mną kontrakt. Ja chciałem dalej grać w Superlidze i naprawdę się odbudować. Pokazać sobie i innym, żeby mnie za szybko nie skreślali. Zerwanie ścięgna Achillesa to poważna kontuzja, ale wrócę do swojej dawnej dyspozycji. Przede wszystkim chcę pomóc zespołowi w wygrywaniu meczów moim doświadczeniem. Taki jest mój cel.

A jaki jest cel Piotrkowianina w nadchodzącym sezonie?

- Celem, jaki sobie wyznaczyliśmy jest pierwsza ósemka, czyli spokojne utrzymanie się w Superlidze.

Co najmniej dwa razy zagrasz przeciwko Wiśle. Mimo to dalej będziesz jej kibicował?

- Oczywiście, że tak. Spędziłem w Płocku trzy lata. Był to świetny okres w moim życiu. Pierwszy raz Liga Mistrzów i pierwsze mistrzostwo Polski. Poznałem tam bardzo dużo dobrych ludzi. W Wiśle mam kolegów. Zawsze będę za nimi.

Sądzisz, że jesteś jeszcze w stanie pomóc reprezentacji Polski?

- Teraz ciężko powiedzieć. Na razie patrzę na to, co przede mną. Okres przygotowawczy jest bardzo ciężki. Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Chcę wrócić do tej dawnej dyspozycji, o co będzie trudno. Jeszcze dużo pracy przede mną. Mam nadzieję, że jeśli z dobrej strony będę pokazywał się na parkietach Superligi i jeżeli zostanę powołany to pojadę na kadrę, jak najbardziej. Każdy chce grać dla reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że jeszcze coś będę mógł wnieść do naszej drużyny narodowej. Teraz patrzę na najbliższe tygodnie.

Źródło artykułu: