Trener Ostrovii rozczarowany

Po raz pierwszy w tym sezonie Ostrovia Ostrów Wielkopolski wystąpiła w pełnym składzie. Mimo tego nieoczekiwanie uległa w sobotni wieczór ŚKPR Świdnica.

Do gry gotowi już byli Andrzej Wasilek oraz Paweł Piosik. Wszystko rozpoczęło się zgodnie z planem dla ostrowian, którzy po ośmiu minutach prowadzili 4:1. Później do głosu doszli świdniczanie. - Nie poszliśmy za ciosem. W bramce pojawił się Edek Madaliński i on wygrał mecz swojemu zespołowi. Czapki głów przed tym zawodnikiem. Zawiodła nas skuteczność bo w obronie nie było aż tak źle. Jeżeli nasza skuteczność z kontr była na poziomie 30-40 procent to trudno myśleć o wygranej - powiedział Krzysztof Martyński, gracz Ostrovii.

- Jestem po tym spotkaniu załamany. Nie poznawałem swoich chłopaków na boisku. Uważałem, że są dobrze przygotowani do tego meczu. Nie mogliśmy sobie poradzić w ataku pozycyjnym. Fatalna obrona. Tylko bramkarze zasłużyli na plus, ale oni sami meczu nie wygrają. W poniedziałek podejmę decyzję co do dalszego prowadzenia zespołu bo jestem całkowicie rozczarowany - powiedział Paweł Rusek, trener ostrowskiej drużyny.

Nieoczekiwanie zespół, który po dokonanych wzmocnieniach miał się bić o miejsca w czołowej szóstce, po dwóch kolejkach zamyka tabelę I ligi grupy B. Szczypiorniści z Ostrowa Wielkopolskiego liczą na szybkie przełamanie. W następnej kolejce czeka ich wyjazdowy mecz z Olimpią Piekary Śląskie. - To jest bardzo ciężki teren, nie gra się tam łatwo. Jednak mam nadzieję, że wywieziemy stamtąd dwa punkty. Mamy tydzień czasu pracy na treningach nad obroną. Scalimy wszystko jeszcze mocniej i będą efekty - mówi Mateusz Stupiński, skrzydłowy Ostrovii.

Źródło artykułu: