Goście rozbici w dziesięć minut - relacja z meczu Vive Targi Kielce - MMTS Kwidzyn

W rozegranym awansem spotkaniu 4. kolejki PGNiG Superligi piłkarze ręczni Vive Targów Kielce pokonali przed własną publicznością MMTS Kwidzyn.

Przed tym spotkaniem trener gospodarzy Bogdan Wenta miał duży kłopot z obsadą bramki. Wciaż kontuzjowany jest Duńczyk Marcus Cleverly, a Sławomir Szmal zmagał się z chorobą. W tej sytuacji jedynym zawodnikiem w pełni sił na tej pozycji pozostał Kamil Buchcic. Mimo to w pierwszym składzie pojawił się "Kasa". Faworytami tego pojedynku byli kielczanie, którzy zapowiadali nie tylko walkę o dwa punkty, ale również poprawę stylu gry w porównaniu do spotkania z Azotami Puławy. Mecz z MMTS-em miał być dla nich także ostatnią próbą przed niedzielną inauguracją Ligi Mistrzów. Żółto-biało-niebiescy zamierzą się wówczas z duńskim Bjerringbro-Silkeborg.

Początek meczu pokazał jak znakomitym fachowcem jest Sławomir Szmal, który "z marszu" zaliczył trzy znakomite interwencje, broniąc m.in. rzut karny wykonywany przez Michała Daszka. Nie uchroniło to jednak kielczan przed dużymi problemami w defensywie, w wyniku których przyjezdni długo utrzymywali skromne jedno- dwubramowe prowadzenie. Świetnie pod kielecką bramką spisywał się zwłaszcza Robert Orzechowski. W 17. minucie MMTS prowadził 10:8, a zaniepokojony grą swoich podopiecznych trener Bogdan Wenta poprosił o przerwę. Tuż po wznowieniu nieporadność gospodarzy w ataku pozycyjnym została na chwilę przerwana i dwie akcje wystarczyły, żeby na tablicy świetlnej był znów remis (10:10). Kwidzynianie grali jednak bardzo konsekwentnie i nie pozwolili mistrzom Polski rozwinąć skrzydeł. W 24. minucie wciąż utrzymywał się wynik remisowy (14:14), a o czas poprosił tym razem szkoleniowiec gości Krzysztof Kotwicki. Przerwa znacznie lepiej wpłynęła na gospodarzy, którzy błyskawicznie zdobyli trzy bramki z rzędu, wykorzystując całą serię prostych błędów rywali. Moment ten okazał się przełomowy. Gra MMTS-u zupełnie się posypała i Vive zaczęło budować przewagę. Dziewięć ostatnich minut żółto-biało-niebiescy wygrali aż 11:0! zupełnie miażdżąc rywali. Prawdziwy popis skuteczności dawał m.in. skrzydłowy reprezentacji Chorwacji Manuel Strlek. Ostatecznie po 30 minutach kielczanie prowadzili aż 23:14.

Druga połowa zaczęła się dla przyjezdnych obiecująco. Wydawało się, że MMTS pozbierał się i będzie próbował odrabiać straty. Przewaga Vive była jednak zbyt wysoka i nawet wyraźnie rozluźnieni kielczanie spokojnie kontrolowali wynik. Ponownie wielkim ich atutem okazały się skrzydła. Manuel Strlek, Thorir Olafsson oraz Ivan Cupić z łatwością znajdowali sposoby na pokonanie Sebastiana Suchowicza i Krzysztofa Szczeciny. Na kwadrans przed końcem meczu kwidzynianie złapali ponownie wiatr w żagle, odrobili kilka bramek, ale nie byli już w stanie odwrócić losów pojedynku. Ostatnie minuty to znów mecz do jednej bramki. Czterdzieste trafienie dla Vive zaliczył w 55. minucie Cupić, a ostatecznie gospodarze pokonali MMTS Kwidzyn 44:27

Vive Targi Kielce - MMTS Kwidzyn 44:27 (23:14)

Vive: Szmal, Buchcic - Buntić 1, Grabarczyk, Olafsson 6, Jurecki 2, Rosiński 5, Jachlewski 1, Zorman 6, Stojković 4 (2), Musa 1, Bielecki, Lijewski 6, Strlek 7, Cupić 5 (1).
Kary: 12 minut (Grabarczyk, Rosiński 2x, Stojković, Musa, Strlek)

MMTS: Suchowicz, Szczecina – Pacześny 2, Klinger 4, Mroczkowski 4, Orzechowski 7 (2), Peret, Sadowski 1, Rosiak 1, Nogowski 3, Rombel, Seroka 1, Łangowski 4, Daszek, Górski.
Kary: 10 minut (Pacześny, Mroczkowski, Rosiak 2x, Łangowski)

Widzów: 2500

Źródło artykułu: