Spotkanie 2. kolejki I ligi, które nielbiści rozegrali na wyjeździe - w Łodzi, zakończyło się podziałem punktów (27:27). Niespodzianka, która wydarzyła się w sobotnim meczu, zepchnęła drużynę kierowaną przez Pawła Nocha na trzecią pozycję w tabeli. Wągrowczanie z trzema punktami ustępują drużynom, które w dotychczasowych dwóch starciach ligowych zanotowały komplet punktów: Śląskowi Wrocław oraz Gwardii Opole.
Po remisie z AZS UŁ PŁ Łódź rozczarowania z postawy swoich podopiecznych nie ukrywał pierwszy szkoleniowiec Nielby. Sami zawodnicy także nie mieli powodów do radości. - Troszkę zlekceważyliśmy przeciwnika. Pomimo naszej słabej postawy w całym spotkaniu, w końcówce wyszliśmy na 4-bramkową przewagę. Sądziliśmy, że jest już po meczu. Powinniśmy spokojnie dowieźć prowadzenie do samego końca. W nasze szeregi wdarła się jednak nerwowość. Wraz z upływem kolejnych minut przeciwnik zaczął nas doganiać. Doprowadził wreszcie do wyrównania. Ostatni rzut rywala na naszą bramkę wybronił Adrian Konczewski. Szczęście, że udało się ocalić jeden punkt. Miejmy nadzieję, że był to nasz najsłabszy mecz w tym sezonie ligowym - tłumaczył przed wtorkowym treningiem Łukasz Białaszek, skrzydłowy Nielby Wągrowiec.
Po sobotnim starciu zawodnicy odbyli poważną rozmowę z pierwszym szkoleniowcem. Jak wyjawił Mindaugas Tarcijonas, nielbiści dyskutowali o tym, co się wydarzyło, również na treningach. - Omawialiśmy nasze błędy oraz sytuację, która miała miejsce w minionym spotkaniu ligowym. Nawet dziś trudno jest mi powiedzieć, co tak naprawdę było przyczyną naszej słabszej postawy. Chyba głęboko w naszych umysłach mieliśmy zakodowane, że mecz z AZS-em wygramy bez najmniejszego wysiłku. Okazało się całkiem inaczej. Nie mogę jednak zgodzić się z twierdzeniem, że nie mieliśmy motywacji. Po prostu, od samego początku nic nam nie wychodziło - tłumaczył wągrowiecki obrotowy.
Następne spotkanie ligowe nielbiści rozegrają w Wągrowcu. 29 września (sobota) żółto-czarni podejmować będą w hali Ośrodka Sportu i Rekreacji VIRET CMC Zawiercie. Starcie rozpocznie się o godz. 17. - Na parkiecie na pewno czeka nas dużo walki. Nastawiamy się wyłącznie na zwycięstwo, tym bardziej, że gramy u siebie i wszyscy w zespole, oprócz Roberta Kieliby, są zdrowi. Tygodniowy cykl treningowy minął nam bez żadnych komplikacji, a na zajęciach wszystko nam wychodziło - wyjawił Mindaugas Tarcijonas.