- Przede wszystkim jesteśmy niezwykle usatysfakcjonowani, że zwyciężyliśmy różnicą dziesięciu bramek - nie kryje selekcjoner reprezentacji Polski, Kim Rasmussen. - To było dla nas bardzo ważne, żeby w świetle meczu rewanżowego, który odbędzie się za sześć tygodni, wygrać tak wysoko, jak to tylko będzie możliwe - dodaje.
Polki niewyraźny miały tylko początek niedzielnego spotkania. Biało-czerwone z minuty na minutę grały jednak coraz lepiej i już pod koniec pierwszej połowy przejęły kontrolę nad meczem. W bramce znakomite zawody rozgrywała Weronika Gawlik, a skutecznością pod polem karnym rywalek imponowały Karolina Kudłacz i Kinga Byzdra. Ostatecznie konfrontacja zakończyła się wygraną Polek różnicą dziesięciu trafień.
- Nie byłem zadowolony z naszej postawy w pierwszej połowie, ale po przerwie naprawiliśmy to, co w naszej grze szwankowało, a Weronika zgodnie z naszymi oczekiwaniami pomogła dobrymi interwencjami, co w piłce ręcznej na tym poziomie jest niezwykle istotne - relacjonuje Rasmussen. - Pomijając kilka minut gry po przerwie, gdy rzucaliśmy w kierunku linii bocznej, a nie do bramki, byłem usatysfakcjonowany także naszą postawą w ataku.
Mecz zakończył się wynikiem 29:19. - Podsumowując jestem zadowolony z wygranej - nie kryje selekcjoner reprezentacji Polski. - Zawsze chcemy prezentować się lepiej, ale Białoruś to zespół niezwykle zdyscyplinowany i wymagający bardzo uważnej gry w obronie. Za nami trudny mecz, także pod względem mentalnym, nie ma co do tego żadnych wątpliwości - dodaje Rasmussen.
Zdaniem Duńczyka, obok bramkarki, głównym architektem niedzielnego sukcesu była Kudłacz. - O poziom przewyższała resztę zespołu - nie ma wątpliwości selekcjoner biało-czerwonych. - Pamiętajmy jednak, że trzy dni temu najlepsza w naszych szeregach była Wojtas, a w kolejnych meczach mogą to być Stasiak albo Byzdra. Dysponujemy bardzo dużym wyborem i nie mam pojęcia, kto błyśnie w kolejnym spotkaniu - cieszy się 40-letni szkoleniowiec.
Szeroka kadra stanowi główny fundament dobrych wyników Polek i jest poważną nadzieją na przyszłość. - Czynnik ten sprawia, że przeciwko naszemu zespołowi gra się ciężko, bo nie polegamy tylko i wyłącznie na jednej zawodniczce. Mamy w kadrze wiele dziewczyn gotowych na to, żeby przejąć funkcję liderki drużyny - podsumowuje Rasmussen. Kolejny mecz jego zespół rozegra w drugiej połowie listopada, a rywalkami Polek będą reprezentantki Litwy.