Po siedmiu kolejkach podopieczni Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka z jedenastoma punktami zdobytymi w sześciu meczach przewodzą tabeli. W lidze tej jesieni KPR nie potrafił pokonać jedynie uzbrojonej latem Polski Cukier Pomezanii Malbork, a w 1/8 finału PGNiG Pucharu Polski ambitnego beniaminka pokonała Gaz-System Pogoń Szczecin.
- Jesteśmy po czterech meczach granych co trzy dni. To była spora dawka i bardzo dobrze, że będziemy mieli teraz przerwę - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Cieślikowski. W sumie jego zespół w ciągu niespełna sześciu tygodni rozegrał osiem spotkań, co dla zespołu występującego na zapleczu PGNiG Superligi, którego zawodnicy w większości pracują lub studiują, jest dawką naprawdę znaczącą.
Ze zdaniem trenera zgadza się skrzydłowy, Mateusz Zasikowski. - Oj tak, czekaliśmy na to, bo treningi i wyjazdy dały się nam we znaki. Kończymy pierwszą część rundy i ta przerwa naprawdę nam się przyda - nie kryje gracz legionowskiej siódemki. W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Pomiankiewicz. - Granie w rytmie środa - sobota jest męczące, nie jesteśmy przyzwyczajeni do czegoś takiego. Teraz złapiemy trochę świeżości i głodu piłki ręcznej, co na pewno wyjdzie nam na plus.
Na inną dobrą stronę trwającej już przerwy zwraca uwagę Smolarczyk. - Dobrze, że nie mamy tej pauzy rozerwanej, jak większość zespołów, które miały grać z Jurandem. Nasz niedoszły mecz z ekipą z Ciechanowa zgrał się ze świętami i mamy prawie trzy tygodnie przerwy. Trochę wolnego zawsze się przyda, będzie czas żeby się zregenerować i doleczyć parę drobnych urazów, które mamy w zespole.
Do walki o punkty legionowianie wrócą w drugi weekend listopada, gdy przyjdzie im zmierzyć się na wyjeździe z pozostającym tej jesieni bez chociażby jednego zdobytego punktu GSPR-em Gorzów. Następnie KPR u siebie podejmie SMS ZPRP Gdańsk, a do końca roku beniaminka czekają jeszcze starcia z Vetreksem, Grunwaldem, Warmią i Kar-Do Spójnią.