Janusz Szymczyk (Ruch Chorzów): Jechaliśmy do Elbląga po to, żeby powalczyć i wygrać. Z taką też nadzieją wyszliśmy na boisko. Niestety w przekroju tego meczu Elbląg okazał się lepszy i zasłużenie wygrał. Mieliśmy szansę na dojście, ale przypominam, że w decydujących momentach nie rzuciliśmy trzech karnych. Gdyby nam się to udało moglibyśmy wyjść na jednobramkowe prowadzenie. Trudno nam było się przebić, bo Elbląg dysponuje chyba najwyższym składem w Polsce i jest kilka dziewczyn powyżej 180 cm. Wiadomo było, że naszym rozgrywającym trudno będzie się przebić i że trzeba będzie rozciągnąć piłkę do skrzydeł. Niestety nie do końca zrealizowaliśmy swoje założenia. Zawiodła też skuteczność. Mówiliśmy o tym, że będzie dużo karnych, których niestety nie wykorzystaliśmy. Do tego kilka pozycji sam na sam, gdzie Bułgarka dobrze broniła. Może nawet nie tyle Elbląg był taki dobry, co my popełniliśmy za dużo błędów, a one nas praktycznie niczym nie zaskoczyły. Gdybyśmy zagrali trochę bardziej agresywnie w obronie, szczególnie do Wolskiej, to moglibyśmy nawiązać bardziej skuteczną walkę. Brakowało nam też naszej podstawowej bramkarki Moniki Wąż, która utrzymywała się w dobrej formie od początku sezonu. Niestety kontuzja nie pozwoliła jej na przyjazd do Elbląga. Młodsze koleżanki starały się jak mogły, myślę jednak, że z Moniką w bramce byłoby znacznie lepiej.
Jerzy Ciepliński (Start Elbląg): Do każdego meczu podchodzę z dużym niepokojem, ponieważ wiem na co stać moje zawodniczki. Potrafią one zagrać dobry mecz, ale potrafią też popełniać proste błędy, stąd wynik zawsze będzie niewiadomą. Wygraliśmy mecz, cieszymy się, mamy dwa bardzo ważne punkty, ale wychodząc na parkiet wcale nie byłem pewien jak zagramy, czy popełnimy błędy czy nie. Te dziewczyny stać na dużo. One przede wszystkim powinny uwierzyć w to, że dużo potrafią i nie bać się podjąć pewnego ryzyka, z tym, że to ryzyko musi być w pewnych granicach rozsądku.
Agnieszka Wolska (Start Elbląg): Kobieta zmienną jest i tylko tak mogę wytłumaczyć naszą bardzo słabą dyspozycję w poprzedniej kolejce [Start przegrał w Nowym Sączu - przyp. red]. Dlatego do spotkania z Ruchem podeszłyśmy z bardzo dużą rezerwą, zaangażowaniem i uwagą. Bardzo się cieszymy, że zapomniałyśmy o tym meczu, który był półtora tygodnia temu i udało się wygrać. Najważniejsze, że są dwa kolejne punkty i fotel wicelidera. Jestem bardzo zadowolona z tego, że przełamałam się po tym ostatnim meczu, gdzie moja skuteczność wyniosła zero procent. Nie możemy uznać, że zagrałyśmy dobrze w ataku, bo o dobrej dyspozycji możemy mówić, gdy rzuci się 30 bramek. Chorzowianki są zawsze mocne u siebie. Myśmy tam chyba od dwóch lat nie wygrały, ale i one u nas. Od czasu, kiedy jestem w Elblągu to Ruch nie wywiózł od nas punktów.