Czekam z niecierpliwością, kiedy wrócę na parkiet - rozmowa z Maciejem Jeżyną, zawodnikiem AZS-u Uniwersytet T-H Radom

Maciej Jeżyna, radomski skrzydłowy, przez ponad dwa miesiące musiał odpoczywać od piłki ręcznej. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada m.in. o swoim powrocie do zdrowia i grze drużyny.

Joanna Dobranowska: Pięć punktów i trzecie od końca miejsce w tabeli to dorobek radomian po siedmiu spotkaniach. Nie takiego startu ligi spodziewała się Twoja ekipa, ale i Ty nie przypuszczałeś, że przytrafi Ci się takie otwarcie sezonu…

Maciej Jeżyna: Rzeczywiście nie tak wyobrażaliśmy sobie początek sezonu. Porażki z Nielbą, Śląskiem i Gwardią wchodziły w grę, ale bolesna przegrana ze Świdnicą już nie. Pięć punktów to jeszcze o niczym nie świadczy - mamy nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Po przepracowanym okresie przygotowawczym z trenerem Malinowskim wszystko było w porządku. Graliśmy ostatni turniej przed ligą i tam właśnie nabawiłem się feralnej kontuzji. Z początku wyglądało to na skręcenie, ale wynik prześwietlenia mnie dobił: złamana kość strzałkowa. Czułem się fatalnie nie tyle fizycznie, co psychicznie. Byłem przecież przygotowany do sezonu, a tu cała praca poszła na marne.

Do Radomia powróciłeś z półrocznego wypożyczenia. Jurand w Superlidze się niestety nie utrzymał, a jeśli chodzi o Ciebie - występowałeś tam raczej w roli zmiennika. Jakbyś ocenił czas spędzony w Ciechanowie?

- Czas spędzony w Ciechanowie nie uważam za stracony. Zdobyłem tam nowe doświadczenia, miałem przyjemność gry przeciw największym gwiazdom Superligi - to jeśli chodzi o aspekt sportowy. O innych sprawach związanych z Ciechanowem wolę nie mówić...

W jedenastu spotkaniach rozegranych w barwach Juranda zdobyłeś 20 bramek, ale na twoją pierwszą bramkę na pierwszoligowych parkietach po powrocie do Radomia nadal czekamy. Czy wystąpisz w najbliższym spotkaniu z ASPR-em?

- Znam zawodników, którzy grali w większych wymiarach czasowych, a ich średnia była niższa, także 20 bramek to chyba nieźle, choć mogło być znacznie lepiej. Jeśli chodzi o występy w Radomiu, to oczywiście bardzo chciałbym wystąpić w spotkaniu z ASPR-em, ale o tym zadecyduje trener. A pierwsza bramka - czy będzie w sobotę, czy w innym meczu to tak naprawdę nie jest ważne, ważne żeby zespół wygrywał.

Maciej Jeżyna nie może się doczekać swojego powrotu na pierwszoligowe parkiety
Maciej Jeżyna nie może się doczekać swojego powrotu na pierwszoligowe parkiety

Już po pierwszym spotkaniu tego sezonu dało się słyszeć głosy, że waszej ekipie brakuje skutecznych akcji oskrzydlających. Kibice z pewnością z niecierpliwością czekają na twój powrót na parkiet. Czujesz głód piłki ręcznej?

- Ja sam czekam z niecierpliwością, kiedy wrócę na parkiet. Głód piłki to mało powiedziane, bo jak już wcześniej powiedziałem szkoda okresu przed sezonem gdzie ciężko pracowaliśmy. Teraz praktycznie zaczynam wszystko od zera.

Radomska ekipa gra jak na razie dosyć nierówno. Jak oceniłbyś dotychczasowy styl gry swoich kolegów?

- Gramy nie równo, to prawda. Do ekipy dołączyło kilku młodszych kolegów, którzy muszą się jeszcze wkomponować w zespół. Nie da się cały czas grać jednym składem, choć w końcu ubiegłego sezonu koledzy tak grali i za to należy im się szacunek.

W ostatnim meczu z ekipą z Białej Podlaskiej odnotowaliście drugie w tym sezonie zwycięstwo. Wprawdzie rywal nie należał do najtrudniejszych, ale czy to oznacza, że po okresie gry w kratkę, wasz zespół będzie już teraz tylko na "fali wznoszącej"?

- Mam taką nadzieję, pewnie nie tylko ja, ale wszyscy zawodnicy oraz trenerzy. Musimy w każdym meczu dawać z siebie wszystko, aby wyjść z dołka. Wtedy poprawią się humory, będzie się grało zdecydowanie spokojniej. Wszystko przed nami - ma być tylko lepiej.

Komentarze (0)