Odczarowali własną halę - relacja z meczu AZS Uniwersytet T-H Radom - ASPR Zawadzkie

W dotychczasowych spotkaniach przed własną publicznością nie wiodło się piłkarzom ręcznym AZS-u Uniwersytet T-H. W sobotę radomianie w końcu odczarowali swój obiekt, pokonując ASPR Zawadzkie 37:31.

Przed rozpoczęciem sobotniego spotkania radomianie nie mogli pochwalić się dobrym bilansem przed własną publicznością. Na cztery rozegrane mecze nie wygrali ani razu - trzykrotnie schodzili z boiska pokonani, jednak trzeba przyznać, że przez mocne drużyny, aspirujące do awansu do ekstraklasy, i raz zremisowali.

Gospodarze z animuszem rozpoczęli więc starcie przeciwko ASPR-owi. Grali na tyle skoncentrowani, że ani razu nie pozwolili rywalowi wyjść na prowadzenie. Pierwszą bramkę zdobył Michał Kalita, jak się później okazało, najlepszy strzelec tego meczu.

Akademicy "odskoczyli" na dwa trafienia (3:1), lecz strata szybko została zniwelowana przez ekipę z Zawadzkich. O przerwę poprosił więc zdenerwowany Aleksander Malinowski. Jego podopieczni popełniali sporo błędów.

Chwila oddechu pozytywnie podziałała na zawodników Uniwersytetu, którzy wrócili do swojej dobrej gry. Po kwadransie wygrywali 8:6, choć powinni nawet 9:4, jednak pogubili się w jednym z kontrataków, wrzucając piłkę w ręce przeciwnika.

W następnych fragmentach, a właściwie już do końca pierwszej połowy, na boisku dzieliła i rządziła jedna drużyna. Radomianie zaimponowali świetnymi seriami, prowadząc najpierw 12:8, a niedługo potem 16:8. W ostatnich minutach tej części jeszcze powiększyli przewagę. Te momenty okazały się kluczowe dla losów sobotniego pojedynku.

Po przerwie gospodarze mogli grać spokojniej i kontrolować przebieg wydarzeń. W pewnej chwili ASPR zbliżył się na 7 bramek (22:15), ale Akademicy w mgnieniu oka powrócili do prowadzenia dziesięcioma trafieniami.

Gdy po pięćdziesięciu pięciu minutach podopieczni Malinowskiego wygrywali 34:25 było już jasne, kto zwycięży w tym spotkaniu. Poza Kalitą, dość niespodziewanie dobre zawody rozegrał Radosław Pomiankiewicz (6 bramek). Przypomniał o sobie najlepszy strzelec poprzedniego sezonu pierwszej ligi, Grzegorz Mroczek, autor siedmiu trafień. W tym starciu nie wystąpił jeszcze Maciej Jeżyna.

Po tym zwycięstwie radomianie zajmują dziewiąte miejsce w tabeli grupy B, mając na koncie 7 punktów. Pozycję niżej plasują się ich sobotni rywale.

AZS Uniwersytet T-H Radom - ASPR Zawadzkie 37:31 (20:10)

AZS:
 Bury, Polit - Kalita 9, Mroczek 7, Pomiankiewicz 6, Malinowski 5, Przykuta 5, Świeca 4, Cupryś 1

ASPR: Białecki, Kruk - Włoka 6, Piech 5, Skowroński 5, Gradowski 3, Kalisz 3, Płonka 3, Giebel 2, Albingier 2, Piecuch 1, Kaczka 1, Morzyk.

Komentarze (2)
cdn
14.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
szkoda że AZS odpuścił 2 połowe bo wynik był by wyższy:) 
avatar
ADIXYZ
12.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
szkoda za nie podano minut kar dla druzyn.Aspr mial ich mnostwo