W sobotnim meczu 8. kolejki rozgrywek I ligi Nielba Wągrowiec pokonała na własnym terenie ŚKPR Świdnica 41:26 (20:8). Od pierwszych minut Paweł Noch - szkoleniowiec Nielby Wągrowiec postawił na młodych wychowanków MKS-u. Na parkiecie walczyli więc od samego początku meczu Dariusz Widziński, Bartosz Biniewski oraz Paweł Smoliński.
Oprócz wspomnianej trójki, w drugiej połowie meczu bardzo dobrze radzącego sobie Norberta Witkowskiego zmienił debiutujący Waldemar Mielczarek. Młody wągrowiecki bramkarz zaprezentował się również całkiem nieźle. W końcówce spotkania do walki przystąpił jeszcze jeden młody wychowanek Nielby Krzysztof Pawlaczyk. Rozgrywający Nielby zaprezentował się korzystnie ustalając wynik starcia dla swego zespołu na 41:26.
Zdaniem Bartosza Biniewskiego, taktyka żółto-czarnych na sobotnie starcie z ŚKPR Świdnica zakładała, aby rotacja składem była duża. - Każdy z zawodników dał z siebie wszystko. Jeśli któryś z nas zmęczył się, dawał znać trenerowi i od razu wchodził zmiennik, który również nie oszczędzał się. W tym czasie można było odpocząć na ławce. W ten sposób funkcjonowaliśmy przez cały mecz. Myślę, że zdało to egzamin. Całe sześćdziesiąt minut biegaliśmy i dzięki temu zdobyliśmy bardzo dużo bramek z kontrataku - oceniał nielbista.
W obronie, podobnie jak w ataku, wągrowieckiemu skrzydłowemu grało się dobrze. - Prawe skrzydło rywala nie zdobyło wielu bramek. Nie było zbyt wielkiego zagrożenia z tej pozycji. Zawodnicy ze Świdnicy próbowali grać środkiem. Pomimo, że nasz rywal wygrał ze Śląskiem Wrocław, to dziś nie okazał się już tak silny. Liga jest jednak bardzo nieprzewidywalna i trzeba walczyć z każdym na sto procent - tłumaczył Bartosz Biniewski.
Bartosz Biniewski: Każdy dał z siebie wszystko
Młody wychowanek wągrowieckiej Nielby Bartosz Biniewski, zaliczył w sobotę bardzo dobre spotkanie. Skrzydłowy MKS-u zanotował pięć trafień, a także nieźle radził sobie w obronie.