Sądeczanki sprawiły kolejną sensację - relacja z meczu Olimpia-Beskid - Ruch Chorzów

Beniaminek z Nowego Sącza ponownie pokazał, że nie należy go lekceważyć. Olimpia-Beskid w meczu 9. kolejki PGNiG Superligi wygrała na własnym parkiecie 29:27 (16:15) z Ruchem Chorzów.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan

Wynik jest tym bardziej zaskakujący, że drużyna z Małopolski przystąpiła do tej potyczki bez trzech zawodniczek - Julii Michalewicz, Kateriny Chumak oraz jednej z wiodących postaci, Wiktorii Panasiuk. Jakby tego było mało, jeszcze w pierwszej połowie parkiet musiała opuścić Elżbieta Skorut. Pierwsze diagnozy lekarskie mówiły o skręceniu kolana. Chorzowianki mogły jedynie narzekać na absencję bramkarki Moniki Wąż.

Zarówno w pierwszej jak i drugiej połowie toczyła się na nowosądeckim parkiecie zacięta i wyrównana walka. Oba zespoły nie odpuszczały, czego efektem były liczne faule, kartki i dwuminutowe kary. Pierwsze punkty zdobyła w 3. minucie Natalia Lanuszny. Chwilę później po rzucie Agnieszki Podrygały , sądeczanki wyrównały. Do 11. minuty Olimpia-Beskid raz po raz odrabiała jednobramkowe przewagi rywalek, aby pierwszy raz w tym spotkaniu, po trafieniu Kamili Szczeciny, wyjść na prowadzenie. 60 sekund wcześniej efektownym wejściem z lewego skrzydła popisała się Kinga Grzyb, ale musiała zadowolić się trafieniem w słupek.

350 widzów zgromadzonych w hali MOSiR-u było świadkami bardzo dobrego widowiska. Gra była ostra i prowadzona w szybkim tempie, a do tego żadna z drużyn nie odskoczyła w pierwszej części na więcej niż 2 punkty. Ruchowi Chorzów dwupunktową przewagę udało się uzyskać jedynie w 13. minucie po rzucie na 5:7 reprezentacyjnej obrotowej, Karoliny Jasinowskiej. Olimpia-Beskid dokonała tej sztuki po bramkach Joanny Gadziny dającej prowadzenie 11:9, Karoliny Płachty na 12:10, oraz po trafieniach Agnieszki Podrygały dających wyniki 13:11 i 15:13. Szkoleniowiec "Niebieskich", Janusz Szymczyk, miał sporo uwag do swoich zawodniczek w pierwszej odsłonie. Szukał też szans na poprawienie gry i wpuszczał rezerwowe. Na parkiecie pojawiła się między innymi druga bramkarka, Dominika Montowska. To nie przyniosło jednak znaczącej poprawy i do szatni to szczypiornistki z Nowego Sącza schodziły prowadząc 16:15.

Początek drugiej połowy zapowiadał, że to Ruch Chorzów może być stroną dominującą. Co prawda, pierwsze punkty zdobyła Anna Maślanka, ale potem drużyna przyjezdna po trafieniach Moniki Migały, Kingi Grzyb i Karoliny Jasionowskiej wyszła na jednopunktowe prowadzenie. Na domiar złego, nierówno grająca Agnieszka Podrygała zmarnowała rzut karny, ale dzięki doskonale grającej w tym spotkaniu Joannie Gadzinie, Olimpia-Beskid ponownie odwróciła losy spotkania. Piłkarki ręczne z Nowego Sącza nie oddały już prowadzenia do końca. Podopiecznym Lucyny Zygmunt i Zdzisława Wąsa między 37., a 41. minutą udało się zdobyć pięć punktów z rzędu, co dało wynik 22:18. Ruch nie dawał za wygraną i dzięki trzem z rzędu bramkom Kingi Grzyb i Natalii Lanuszny, udało się zniwelować straty do jednego oczka (23:22 w 47. minucie). Do końca meczu rywalizacja toczyła się "punkt za punkt" i mecz zakończył się wynikiem 29:27

Zwycięstwo Olimpii-Beskidu można uznać za zasłużone. Sądeczanki pokazały charakter, wolę walki i dobrą skuteczność. Na uwagę zasługuje też postawa w obronie, która spowodowała, że przykładowo reprezentantka Polski, Kinga Grzyb, nie mogła w pełni rozwinąć skrzydeł.

MKS Olimpia-Beskid Nowy Sącz - KPR Ruch Chorzów 29:27 (16:15)

Ruch: Krawat, Montowska - Pieniowska, Jasionowska 6, Lanuszny 9 (3), Rodak, Grzyb 5, Migała 6, Sucheta, Rzeszutek 1, Jovovic, Pekun.
Kary: 14 minut
Karne: 3/3

Olimpia-Beskid: Kozieł, Szczurek - Płachta 6, Moskal, Leśniak 2 (2), Gadzina 9, Skorut, Szczecina 5, Rączka, Maślanka 3, Podrygała 4.
Kary: 10 minut
Karne: 4/3
Sędziowali: Kamil Dąbrowski oraz Sławomir Kołodziej.
Liczba widzów: 350

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×