Nie jest tajemnicą, że mistrzowie Polski swoje główne siły koncentrują na rozgrywkach Ligi Mistrzów. Podopiecznych Bogdana Wenty nie oszczędzają ostatnio kontuzje, które w europejskich pucharach bywają wyjątkowo odczuwalne dla zespołu. Trudno zatem dziwić się, że szkoleniowiec Vive po meczu z Chrobrym Głogów cieszył się nie tylko z dwóch punktów, ale też z faktu, że obyło się bez kolejnych urazów. - Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Zdajemy sobie sprawę, że w tej chwili ubytek w strefie środkowej Piotra Grabarczyka powoduje, że Żeljko Musa i Michał Jurecki muszą trochę odpocząć.
Zwycięstwo to jedno, ale już styl gry, to zupełnie coś innego. Opiekun żółto-biało-niebieskich nie był do końca zadowolony z postawy swojego zespołu i z nadmiernego rozluźnienia, które momentami wkradało się w szeregi kielczan. - Wynik nie był ani przez chwilę zagrożony, ale nawet w takim meczu nie można grać zbyt swobodnie w obronie. Momentami wszyscy byliśmy zirytowani.
Gospodarze w głowach mieli już kolejny pojedynek w Lidze Mistrzów. Vive w niedzielę powalczy w duńskim Silkeborgu o siódme z rzędu zwycięstwo. - Dochodzą do nas informacje z Silkeborga o kontuzjach leworęcznych, więc troszeczkę pod tym kontem próbowaliśmy grać w obronie - mówi Wenta.