Gospodarze bez argumentów - relacja z meczu AZS AWF Biała Podl. - Gwardia Opole

Mecz pomiędzy przedostatnią a pierwszą ekipą I ligi zakończył się zgodnie z planem. Gwardia Opole nie miała problemów z wywiezieniem punktów z Białej Podlaskiej.

Robert Bilski
Robert Bilski

Tylko początek spotkania dawał nadzieje kibicom, którzy szczelnie wypełnili halę, na dobry rezultat. Na gola Michała Szolca odpowiedzieli: Maksim Niaswadzba oraz Artur Makaruk. Chwilę później trafił ponownie Szolc. W kolejnych 300 sekundach do bramki Marka Kubiszewskiego goście trafiali aż czterokrotnie i już w 10 minucie prowadzili 6:2. Na tym emocje się skończyły. Na dobrą postawę między słupkami "Łapy" odpowiadał jeszcze lepiej Łukasz Romatowski, czasami broniąc w beznadziejnych sytuacjach. Podopieczni Marka Jagielskiego znakomicie spisywali się w defensywie, przy tym wyprowadzając kontry, które kończyły się trafieniami. Do przerwy jeden z kandydatów do awansu do Superligi prowadził już różnicą dziewięciu goli.

Tuż po przerwie akademicy zdołali zmniejszyć straty (11:17) za sprawą dwóch rzutów Niasadzby i jednego Makaruka, jednak identyczna odpowiedź przyszła równie szybko (gole: Pawła Prokopa, Szolca i Marceliego Migały). W 41 minucie czerwoną kartkę za faul na Białorusinie z AZS-u ujrzał Jakub Płócienniczak, a dodatkowo za krytykowanie orzeczeń sędziów upomnienie, a następnie karę dwóch minut na niekorzyść swoich otrzymał opiekun opolan.

- Zagraliśmy niezły mecz, jednak w pierwszej popełniliśmy zbyt dużo błędów i za szybko chcieliśmy zdobywać bramki. Gdybyśmy do przerwy przegrywali różnica czterech trafień, moglibyśmy myśleć o jakimś dobrym wyniku. Nie ma co się oszukiwać, bo parametry mówią same za siebie. Każdy z zawodników był o kilka centymetrów wyższy, dziesięć kilogramów cięższy. Gwardia ma szeroką ławkę, w dodatku bardziej doświadczony - mówi Andrzej Chmielewski, trener AZS AWF.

Emocje końcówce

Gdy sprawa dwóch punktów była rozstrzygnięta, doszło do niepotrzebnej sytuacji tuż przed końcową syreną. Najpierw Mateusz Rutkowski dosłownie włożył palce w oczy Mateuszowi Krzyżanowskiemu (tego nie widzieli sędziowie). W odwecie gracz Gwardii brutalnie sfaulował rywala w kolejnej akcji. Bialczanin wyleciał z boiska za próbę uderzenia przeciwnika, to samo spotkało gracza przyjezdnych. Doszło do przepychanki, w pewnym momencie na boisko musiała wkroczyć ochrona.

Opóźniony powrót do domów

Gracze lidera I ligi musieli przełożyć kolację na późniejszą godzinę ze względu na wizytę Pawła Adamczaka w szpitalu. W przerwie został zabrany karetką z podejrzeniem złamania kości śródręcza.

AZS AWF Biała Podlaska - Gwardia Opole 21:29 (8:17)

AZS AWF: Kubiszewski, Florczak, Adamiuk - Dębowczyk, Pezda 3, Wędrak 1, Kubajka 2, Makaruk 6, Niaswadzba 8, Antolak, Prokopiuk, Rutkowski 1.

Gwardia: Romatowski, Donosewicz - Śmieszek 2, Swat 5, Adamczak, Knop 3, Szolc 5, Krzyżanowski 1, Kłoda 2, Kulak 1, Drej 3, Serpina, Migała 3, Marcyniuk, Prokop 1, Płócienniczak 3.

Kary: 6 min. - 4 min.
Dyskwalifikacje: Rutkowski 60' - Płócienniczak 42', Krzyżanowski 60'.

Sędziowali: Młyński (Zwoleń), Skwarek (Warszawa).

Widzów: 600.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×